Jacek Żalek

i

Autor: Andrzej Lange

Jacek Żalek: Projekt Radziwiłła to utrwalanie patologii

2017-02-23 3:00

- Projekt reformy ministra Radziwiłła jest nowym projektem, zatem wymaga opinii i uzgodnień (...). Co więcej, minister był rekomendowany właśnie przez nasze środowisko, więc podważa to sens tezy o krytykowaniu PiS-u - mówi Jacek Żalek, poseł Polski Razem, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Partia Polska Razem, którą stworzył pan z Jarosławem Gowinem, to ugrupowanie mające od PiS koncesję na głos sprzeciwu, ale raczej umiarkowanego?

Jacek Żalek: - Stworzył pan taką narrację.

- Nie ja, to ludzie gadają. Jarosław Gowin od czasu do czasu czemuś się sprzeciwi, ale wiadomo, że koalicji z PiS nie opuści.

- Ja takich opinii nie słyszałem. To, że jakaś koalicja działa zgodnie, nie musi oznaczać żadnej koncesji. Po prostu mamy wysoką kulturę uprawiania polityki, w której mieszczą się różne punkty widzenia. Cele mamy wspólne, czasami tylko różnimy się co do metod.

- Jak przy tzw. sieci szpitali?

- To jest dobry przykład, który pokazuje jaką niedorzecznością jest teza o koncesji na krytykę. Projekt reformy ministra Radziwiłła jest nowym projektem, zatem wymaga opinii i uzgodnień, co w oczywisty sposób zmusza nas do szukania najlepszych rozwiązań. Co więcej, minister był rekomendowany właśnie przez nasze środowisko, więc podważa to sens tezy o krytykowaniu PiS-u.

- Ta reforma jest bez sensu?

- Nie. Samej idei nie kwestionujemy. Co więcej, dostrzegamy taką potrzebę, ale wsłuchując się w głosy krytyczne środowisk medycznych i samorządowych, podnosimy ich wątpliwości. I suma krytycznych głosów pozwala nam na proponowanie poprawek.

- Najpoważniejszy mankament?

- To, że szpitale, które się zadłużały, są tam traktowane tak samo jak te, które działały dobrze. Utrwalanie patologii w służbie zdrowia, które pomnoży problemy. Trzeba sposób realizacji tej reformy skorygować.

- Druga sprawa, której się ostro sprzeciwiacie, to tzw. działanie prawa wstecz przy dwukadencyjności w samorządach.

- Tu zdania prawników są podzielone. To nie jest "działanie wstecz", bo to nie są żadne prawa nabyte. To zmiana prawa w przypadku czegoś, do czego państwo się nie zobowiązywało. Myślę, że to powinno być poprzedzone debatą publiczną, bo chodzi o to, jak to zrobić, by nie stało się to grą polityczną.

- Jest taka granica, przy której powiecie: nie ma mowy, wychodzimy z koalicji z PiS?

- Chce pan mnie naciągnąć na zwierzenia, to niech pan wytęży wyobraźnię i wymyśli taką rzecz!

- Kolejny próg albo progi podatkowe dla lepiej zarabiających to taka granica?

- Nie słyszałem o takiej koncepcji.

- Tego akurat nie musiałem wymyślać. O tym, że "ci, którzy zarabiają więcej, będą musieli płacić więcej", przebąkiwał wicepremier Morawiecki, a także inni posłowie PiS...

- Nie jestem specjalistą od bąków i pierwszy raz to słyszę, więc tego nie skomentuję.

- Tak się wysiliłem, a pan i tak nie chce komentować.

- To nie jest propozycja, która przyjęła jakikolwiek kształt. I powtarzaliśmy wielokrotnie, że gdybyśmy się ze wszystkim z PiS zgadzali, tobyśmy do tej partii wstąpili, a nie byli w koalicji.

- Może warto byłoby wstąpić i budować szersze środowisko wewnątrz dużej partii? Co w PiS jest takiego złego, że nie chcecie wejść do środka?

- Nic złego, ale skoro mieliśmy i mamy pozycję, która umożliwiła nam dobre warunki współpracy, która umożliwiła wpływ na zmiany w Polsce, to warto zabiegać o szeroki obóz zjednoczonej prawicy. Przejście do PiS byłoby jakimś rozwiązaniem przed wyborami, ale po wyborach oznaczałoby unikanie odpowiedzialności za własny program i zobowiązania wyborcze. Umówiliśmy się, że tworzymy koalicję i skoro wyborcy to uznali, to nie wypada tego zmieniać. Wbrew pozorom najłatwiej byłoby schować się za czyimiś plecami, tym bardziej, że są to dziś „najszersze” politycznie plecy w Polsce.

Zobacz także: TYLKO U NAS! Aktor kontrowersyjnej sztuki "Klątwa": Spodziewaliśmy się protestów