"Super Express": - Stało się. Po miesiącach grillowania minister Gowin stracił stanowisko. Jest pan tym zaskoczony?
Jacek Żalek: - W sumie zaskoczyła mnie ta decyzja. Dowodzi ona bowiem, że problemem nie była postawa ministra Gowina.
- Po czym pan to wnosi?
- Na następcę premier wyznaczył Marka Biernackiego, czyli polityka z konserwatywnego skrzydła PO, który jeszcze bardziej niż Jarosław Gowin dawał wyraz swojemu przywiązaniu do wartości, jak prawo do życia od poczęcia do śmierci. Bardziej więc chodziło o osobę ministra Gowina. Decyzja o jego odwołaniu miała bardziej charakter personalny niż światopoglądowy.
- Premier mógł się czuć zagrożony samodzielnością Gowina?
- Nie wiem, co dokładnie mogło premierowi przeszkadzać w Gowinie.
- Na konferencji prasowej Donald Tusk mówił o tym, że jego podwładny nie potrafił rozdzielić funkcji ministra od roli polityka.
- Podejrzewam, że nie chodziło o merytoryczny aspekt działalności ministra Gowina, bo tu trudno nie docenić jego dobrej pracy, którą w okresie urzędowania wykonał. Tym bardziej może zaskakiwać, że tak dobry minister musi pożegnać się ze swoją funkcją.
- Może po prostu minister nie grał w jednej drużynie z premierem?
- Mogło o to chodzić, ale nie ma to nic wspólnego z kwestiami merytorycznymi.
- Premier wyraził nadzieję, że ta dymisja nie spowoduje rozpadu PO i odejścia Gowina czy pana, uważanego za jego stronnika. Rozłamu nie będzie?
- To nie jest kwestia męskiej solidarności. Póki będę mógł być wierny swoim poglądom, a PO nie skręci w lewą stronę, pozostanę w PO. Myślę, że taką samą postawą będzie kierował się minister Gowin.
- Gowin będzie startował teraz w wyborach na szefa PO?
- Nie wiem. To pytanie do niego.
- Schetyna się cieszy z tej dymisji? Podobno chciałby, żeby to Gowin był kontrkandydatem premiera. Inaczej on musiałby walczyć z premierem, co wyraźnie nie jest mu teraz w smak.
- Nie chciałbym analizować strategii Schetyny, bo musiałbym zdobyć się na wiele złośliwości.