Po tych słowach premier Donald Tusk stwierdził, że nie ma faktów upoważniających do mówienia, że „ktoś miesza w kotle polskich emocji”, zaznaczając jednocześnie, że "nigdy takiego zjawiska nie można wykluczyć definitywnie". Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział, że być może wróci do tej sprawy na grudniowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Prof. Brzeziński swoim stwierdzeniem odpowiedział pośrednio na ważniejsze pytanie, o umiędzynarodowienie śledztwa. Według mnie stanie się to możliwe, ale dopiero po zakończeniu śledztwa rosyjskiego. A kiedy śledztwo zostanie zakończone? Wtedy, gdy kolejne „nowe informacje” przestaną rozpalać emocjonalnie Polskę. Gdy przestaniemy poddawać się rosyjskiej grze na podział Polaków i wzbudzenie ich nieufności do państwa i władz.
Na razie Rosja osiąga korzyści. Czyli opłaca jej się korzystać z tego, że to po jej stronie są dowody w sprawie katastrofy. Jeśli przestaną być użyteczne, będą mogli nam je oddać. O tym, że sprawa smoleńska i śledztwo nie jest w Rosji sprawą prokuratury, ale należy raczej do sektora polityki zagranicznej przekonują słowa ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Obaj są w kontaktach ze stroną rosyjską nie tylko w sprawie Smoleńska.
Minister Gowin mówił, że on może i rozmawia z rosyjskim ministrem sprawiedliwości, ale w sprawie wraku smoleńskiego decyzja w Rosji zapadnie na najwyższym szczeblu i podejmie ją Władimir Putin. Z kolei prokurator Seremet w rozmowie z „Wprost” jasno mówi, że robi wszystko (używając metod formalnych i nieformalnych), aby wrak tupolewa i czarne skrzynki jak najszybciej wróciły do Polski. Ale odpowiedź Rosjan jest cały czas taka sama „nie wydadzą skrzynek ani wraku, bo są dowodami w ich postępowaniu”.
Tyle, że w Rosji sprawa katastrofy smoleńskiej jest już praktycznie zakończona. Wystarczy porozmawiać z rosyjskimi politologami czy zwykłymi obywatelami. Zadbały o to zwłaszcza media, szczególnie te zależne od Kremla. W bardzo dużym skrócie: były ciężkie warunki do lądowania, polska załoga była tak samo kiepsko wyszkolona. Słabo mówiła po rosyjsku. Ktoś z najważniejszych osób być może na nich naciskał i tak kilka spraw złożyło się na tragedię”.
Nie musimy oczywiście godzić się z taką wersją. Tym bardzie, że jej niektóre wątki już dawno się sfalsyfikowały. Ale powinniśmy wykazać zdecydowanie więcej powściągliwości i sprytu w sprzeciwie wobec tej wersji i jej odkłamywaniu. Wówczas szybciej możemy odzyskać dowody. W pełni prowadzić nasze postępowanie i w razie konieczności prosić o pomoc zagranicznych ekspertów.
Jacek Żalek BLOG: Przeczekać Rosję
2012-11-28
18:43
Władzom rosyjskim zależy na tym, żeby sprawa tragedii Smoleńskiej dzieliła w dalszym ciągu Polaków. Dlatego wcale im się nie spieszy z oddaniem Polsce wraku tupolewa. Teza nie jest nowa, ale silnie wybrzmiała, gdy wygłosił ją prof. Zbigniew Brzeziński.