Jacek Żakowski

i

Autor: Piotr Bławicki Jacek Żakowski

Jacek Żakowski: Polowanie na polityków nie jest złe

2013-06-18 4:00

Czy w realiach polskiej polityki mogłaby się powtórzyć afera z Czech?

"Super Express": - Premier Czech odchodzi po aresztowaniu najbliższych współpracowników. W Polsce to do pomyślenia?

Jacek Żakowski: - Kryzys w Czechach jest bardzo poważny. My aż takiego na szczęście nie przeżyliśmy. Sprawa z rządów PiS w Ministerstwie Rolnictwa dotyczyła "przystawki". Może mamy szczęście, a może Polska jest po prostu lepiej rządzona?

>>> Czeska dziennikarka o aferze w Czechach: Czechy i Polska zmagają się z tymi samymi problemami

 

- Ku któremu z tych wyjaśnień bardziej pan się skłania?

- Trudne pytanie, bo to jest trochę jak ze zdradą małżeńską. Mąż zawsze dowiaduje się ostatni i my jako "mężowie" tego państwa też dowiedzielibyśmy się ostatni. Mówiąc serio, mam wrażenie, że polska klasa polityczna jednak nie jest aż tak zdemoralizowana, jak wynikałoby to z opisu sytuacji w Czechach.

- Jest ostrożniejsza?

- Też. Przeżyliśmy jednak kilka kryzysów, zwłaszcza aferę Rywina i czegoś to polityków nauczyło. Nie znaczy to, że są idealni. Na pewno różne dziwne rzeczy się dzieją, jak niedawna sprawa marszałka jednego z województw. Te sprawy jednak wychodzą na jaw, toczą się i mają dalszy ciąg.

- Pojawia się pytanie, czy szef służb mianowany i odpowiadający przed premierem Tuskiem bądź premierem Kaczyńskim odważyłby się sięgnąć równie wysoko jak w Czechach?

- To zależy od osoby, od tego, kto tym szefem służb by był. System, kultura korporacyjna i kryterium doboru urzędników ma tu też znaczenie. Myślę jednak, że np. szef MSZ Bartłomiej Sienkiewicz byłby człowiekiem, który wpadając na trop podobnej afery, raczej by się nie wahał. Na niższym szczeblu większą rolę grają zabezpieczenia formalne. Na wyższym więcej zależy już od cnót osobistych.

- Czy jakimś wyjściem z sytuacji byłoby zabezpieczenie systemowe? Np. zasada, że szefa CBA obsadza największa partia opozycyjna? Czy też doprowadziłoby to do nieustannego polowania opozycji na premiera?

- Takie polowanie na polityków nie jest złe. W sumie tajne służby są od tego, żeby polować. Nie przypadkiem nie ma jednak takich rozwiązań w znanych mi demokracjach. To wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze, partyjność takiej nominacji mogłaby się stać partyjnym zobowiązaniem do polowania na premiera czy ministrów. Szukania choćby nici prawdopodobieństwa. To może być niebezpieczne. Po drugie, zwróćmy uwagę, co się dzieje w Polsce z NIK!

- Szef NIK bardzo często jest z opozycji. To chyba zdrowe?

- Teoretycznie tak. Tyle że jak tylko pojawi się jakiś krytyczny, uzasadniony raport NIK przeciwko rządowi, jakiemuś ministerstwu, to w sensie odpowiedzialności politycznej ten raport jest bez znaczenia! Dana władza od razu rzuca hasło o tym, że to jest stronnicze, polityczne, bo szef NIK jest z opozycji. To jest jednak pułapka. W demokratycznym państwie prawa odpowiedzialność polityczna jest nawet ważniejsza niż odpowiedzialność karna, bo ta jest ostatecznością. W takiej sytuacji, jaką mamy z NIK, ona znika.

- Co w takim razie można z tym zrobić?

- Kiedyś miałem taki pomysł, by Sejm wybierał grupę 3-4 prokuratorów, sędziów śledczych, którzy zajmowaliby się największymi aferami. Wybierano by ich np. trzech naraz większością np. 115-120 głosów. Zapewniałoby to wpływ opozycji i było takim batem na polityków, którzy aktualnie rządzą. Niemniej musimy mieć świadomość, że afery są w demokracjach nieuniknione. Przeżyli to Brytyjczycy, Amerykanie co kilka lat. W tym tygodniu kolej na Czechów.

Jacek Żakowski

Publicysta tygodnika "Polityka"

None