Super Express: - Jak ocenia pan zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW?
Jacek Żakowski: - W ogóle nie oceniam, bo nie wiem, dlaczego zostali zatrzymani. Czekam na wyrok sądu. Jeśli zostali zatrzymani dlatego, że dokumentowali i obserwowali zdarzenia, to źle. Jeśli zrobili to, co inna dziennikarka, pani Stankiewicz, czyli uczestniczyli w demonstracji, to ich zatrzymanie oceniam dobrze.
- Ale dziennikarze mieli legitymacje prasowe, jeden z nich akredytację. Wykonywali swoją pracę - relacjonowali protest w siedzibie PKW.
- Jeżeli rzeczywiście zachowywali się tak, jak na dziennikarzy przystało, wykonywali pracę, to ich zatrzymanie rzeczywiście jest oburzające. Pamiętajmy jednak, że akredytację dziennikarską miał też Radek Sikorski, który był w Afganistanie oficjalnie jako dziennikarz, a strzelał. Problem z dziennikarzami polega na tym, że wiele osób przedstawia się jako dziennikarze, a w rzeczywistości pełni inne funkcje. To powoduje, że swoisty immunitet, który dziennikarze powinni mieć, słabnie. Ja uważam, że oczywiście musimy jako środowisko bardzo wyraźnie przeciwstawiać się ograniczaniu swobody mediów. Skuteczni będziemy jednak tylko wtedy, gdy będziemy mogli jednocześnie równie radykalnie oceniać postępowanie osób zaangażowanych politycznie, którzy dziennikarzy udają od lat.
- Ale przyzna pan, że za rządów PiS media ostro reagowały w razie jakichkolwiek podejrzeń o naruszanie wolności słowa. Teraz dziennikarzy wsadza się do aresztu, a środowisko jest podzielone.
- Po katastrofie smoleńskiej nasiliło się radykalnie bezpośrednie polityczne zaangażowanie wielu dziennikarzy. My musimy się jako dziennikarze bronić, ale musimy też bronić się przed sobą. Czym innym jest, jak dziennikarz występuje w obronie jakichś grup społecznych, czym innym, jeśli powstaje lobby osób, przedstawiających się jako dziennikarze, a będących w istocie reprezentantami jednej opcji politycznej.
Zobacz: Szef PKW Stefan Jaworski podał się do dymisji!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail