Jacek Sasin ocenia rok prezydentury Komorowskiego: Tylko "notariusz": Tuska

2011-08-12 4:40

Prezydent oddał politykę wewnętrzną i zagraniczną rządowi i premierowi - rok Bronisława Komorowskiego jako głowy państwa ocenia były zastępca szefa Kancelarii Lecha Kaczyńskiego

"Super Express": - W sondażu Homo Homini dla Polskiego Radia prawie dwie trzecie Polaków dobrze oceniło pracę prezydenta Komorowskiego, jednak 40 proc. nie chciałoby, aby pozostał na swoim stanowisku na następną kadencję. Jak to rozumieć?

Jacek Sasin: - Te opinie nawzajem się nie wykluczają. Sądzę, że Polacy dobrze oceniają prezydenturę Bronisława Komorowskiego, bo jej nie zauważają. Donald Tusk nazwał ją prezydenturą "żyrandoli i dywanów" - i taka właśnie jest: nieaktywna, ograniczona do kurtuazyjnych spotkań i wystąpień. Dlatego nie budzi ona żadnych kontrowersji. Z drugiej strony Polacy oczekują aktywnej prezydentury i dlatego nie chcą Komorowskiego na drugą kadencję.

- Czy to znaczy, że prezydent Komorowski nie oferuje niczego konkretnego?

- Bronisław Komorowski jest swego rodzaju "notariuszem" Donalda Tuska, gdyż jego rola polityczna sprowadza się do podpisywania ustaw większości parlamentarnej. Nie wykazuje zainteresowania tak istotną sprawą, jaką jest kryzys gospodarczy. Nie proponuje konkretnych rozwiązań problemów naszego kraju. To wyłącznie prezydentura reprezentacyjna.

- Ale obecny prezydent ma tak doświadczonych doradców, jak prof. Jerzy Osiatyński w sferze ekonomii czy Henryk Wujec od polityki społecznej. Nie korzysta z ich wiedzy?

- Nie widzę efektu tej współpracy. Prezydent Kaczyński na początku kryzysu gospodarczego konsultował się z wybitnymi ekspertami, byłymi ministrami finansów. Obecna prezydentura niczego takiego nie oferuje.

- Przecież wspomniani doradcy są związani z ruchem solidarnościowym. Bronisław Komorowski sięgnie po politykę solidarnego państwa prezydenta Kaczyńskiego?

- Lech Kaczyński prezentował politykę prospołeczną, natomiast prezydent Komorowski ogranicza się do akceptowania rozwiązań proponowanych przez rząd, które z dbałością o sprawy społeczne mają niewiele wspólnego.

- To może prezydent dobrał nieodpowiednich doradców?

- Oni nie mają realnego wpływu na kształtowanie polityki Bronisława Komorowskiego, zostali powołani tylko na potrzeby budowy wizerunku.

- Przynajmniej mamy ciągłość w polityce historycznej - doradcą Komorowskiego jest prof. historii Tomasz Nałęcz...

- Z jego rad prezydent chętnie korzysta, np. zapraszając na obrady RBN gen. Jaruzelskiego.

- Prezydent Kwaśniewski stwierdził na naszych łamach, że to zaproszenie było zasadne, z uwagi na doświadczenie Jaruzelskiego w kontaktach z Rosją.

- Raczej w wasalnej polityce wobec ZSRR. Doprawdy nie wiem, dlaczego mamy czerpać dziś z tamtych doświadczeń. Chyba że wracamy do PRL...

- W PRL Polska nie prowadziła polityki Partnerstwa Wschodniego.

- Dziś niewiele z tego programu zostało. W odróżnieniu od prezydenta Kaczyńskiego, Bronisław Komorowski "odpuścił sobie" ten kierunek, bo nie chce drażnić Rosji.

- Ale doprowadził do spotkania prezydentów Janukowycza i Obamy w Polsce.

- Był to wyjątek od reguły, gdyż prezydent Komorowski nie próbuje nawiązać relacji z nową ukraińską administracją. Zresztą dla prezydenta Janukowycz też nie jesteśmy strategicznym partnerem.

- Jak ocenić całokształt działań prezydenta na arenie międzynarodowej?

- Tu też Bronisław Komorowski nie jest samodzielnym podmiotem, oddał pole rządowi.

- Czy samodzielną inicjatywą nie były spotkania z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji, próba reaktywacji Trójkąta Weimarskiego?

- To inicjatywa bez większego znaczenia politycznego. Spotkania z Barackiem Obamą też miały charakter kurtuazyjny. W polityce zagranicznej liczą się koalicje, których celem jest rozwiązywanie konkretnych spraw.

- Jaki był ten rok prezydenta Komorowskiego?

- Trudno mi wymienić jakikolwiek spektakularny sukces, były natomiast porażki, wynikające z prób budowania wizerunku. Mam tu na myśli liczne wpadki, które nie pozwalają nazwać Bronisława Komorowskiego mężem stanu. Sposób przejęcia władzy, a także zachowanie wobec protestów pod Pałacem Prezydenckim też pozostawiają wiele do życzenia. Na pewno nie były godne miana prezydenta wszystkich Polaków.

Jacek Sasin

Były zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego