"Super Express": - Znów gorąco wokół prezydent Warszawy. Komisja weryfikacyjna bada zwrot kamienicy przy Noakowskiego 16, w której udziały miał mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz. Decyzja o zwrocie została podjęta w 2003 r. za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Ta reprywatyzacja obciąża też PiS?
Jacek Sasin: - Decyzja dotycząca przekazania Noakowskiego 16 zapadła, gdy Lech Kaczyński prezydentem nie był. Oczywiście, wcześniej toczyło się postępowanie w tej sprawie. Należy badać, na ile rzetelnie urzędnicy tamto postępowanie prowadzili. Rozumiem, że temu służy posiedzenie komisji weryfikacyjnej. Problem jest taki, że rzeczywiście doszło do wyłudzenia tej nieruchomości tuż po wojnie. Został za to skazany oszust, który tę nieruchomość wyłudził. Natomiast ten stan rzeczy nie został odzwierciedlony w księgach wieczystych. Trzeba się zastanowić, czy urzędnicy, wydając tę decyzję w okresie lat dwutysięcznych, mieli tego świadomość. Dlaczego nowi nabywcy z rodziny Hanny Gronkiewicz-Waltz, w sytuacji kiedy ta wiedza stała się powszechna, nic z tym nie zrobili? Pani Gronkiewicz-Waltz czekała, aż sprawa się przedawni.
- Brak reakcji pracowników ratusza Lecha Kaczyńskiego na tę reprywatyzację nie budzi wątpliwości? Przecież samym lokatorom Noakowskiego 16 udało się ustalić, że miał tu miejsce przekręt.
- Nie ma takiej wiedzy, jakoby jacyś lokatorzy zwracali się do Lecha Kaczyńskiego w tej kwestii. Myślę, że gdyby wiedział, co się dzieje, to by nie pozostał głuchy na ich głosy.
- Czy uważa pan, że reprywatyzacja to rzeczywiście problem jedynie PO?
- Jeżeli popatrzymy na okres rządów Lecha Kaczyńskiego w Warszawie, to osobiście znam jeden przypadek, gdy próbowano dopuścić się przestępstwa. Chodzi o bardzo atrakcyjną działkę w al. Waszyngtona. Wówczas wydano decyzję z naruszeniem prawa. W momencie gdy prezydent Kaczyński dostał informację o tym, że taka sytuacja ma miejsce, to reakcja z jego strony była zdecydowana. Wyrzucono wówczas dyrektora Biura Gospodarowania Nieruchomościami. Konsekwencje poniosło także kilka innych osób. Sprawa zakończyła się sukcesem. To nie jest tak, że próby wyłudzeń zaczęły się w czasach rządów pani Gronkiewicz-Waltz. One były również wcześniej.
- Dzika reprywatyzacja powinna być wyrzutem sumienia całej klasy politycznej, a odnoszę wrażenie, że jednak winą próbuje się obarczyć tylko jedną stronę...
- Absolutnie się z panią nie zgadzam. Przestępstwa się zdarzają niezależnie od tego, kto rządzi. Na pewno nie będę uciekał od tego, że wyłudzenia nieruchomości warszawskich następowały, gdy w Warszawie rządził PiS.
Zobacz: Rzecznik prezydenta o relacjach Dudy z Macierewiczem: Nikt nie ukrywa, że są różnice zdań