Jacek Santorski: Buzek, Kaczyński, Kalisz - można ich lubić bądź nie, ale na pewno nie pojawili się znikąd

2010-12-23 13:45

Najnowszy sondaż "Super Expresu", w którym zapytaliśmy Polaków, którego z polityków byliby skłonni zaprosić na wigilię, ocenia publicysta Jacek Santorski. - Dla Jarosława Kaczyńskiego spodziewał się dużo lepszego wyniku - mówi psycholog społeczny.

"Super Express": - Na zlecenie "SE" przeprowadzono sondaż, w którym zapytaliśmy Polaków, którego z polityków byliby skłonni zaprosić na wigilię. Zdecydowanie wygrał Jerzy Buzek z 23,3 proc. wskazań.

Jacek Santorski: - W takiej sytuacji respondenci kierują się różnymi motywami. To nie jest zaproszenie na akademię, ale do stołu. I wskazujemy albo na zasadzie ciekawości, identyfikacji, albo swojskości i naturalności. Prof. Buzek kojarzy się z łagodnością i dobrocią. Ludzie mogą mieć do niego pewne zastrzeżenia, że będąc szefem Europarlamentu np. zbyt łagodnie podchodzi do wydarzeń na Białorusi. Ale skojarzenia z nim związane są właśnie takie ojcowskie, rodzinne, może nawet świąteczne. Rodzinność jest zaś ceniona przez ponad połowę Polaków, niezależnie od wieku. Zwróćmy uwagę, że Buzek w wielu analizach politycznych był rozpatrywany jako potencjalny kandydat na prezydenta. I jego wizerunek pasuje do tej roli. Gdyby wrócił do kraju po wypełnieniu swojej misji w Europie, Polacy wymęczeni wewnętrznymi walkami mogliby go wskazać jako kolejnego prezydenta.

Przeczytaj koniecznie: Platforma Obywatelska ma rekordowe poparcie SONDAŻ

- Drugie miejsce zaraz z niewielką stratą Jarosław Kaczyński. Nieszczególnie pokrywa się to z wieloma innymi sondażami...

- Każda z osób, które uplasowały się w czołówce rankingu, ma swoją "grupę targetową", do której się odwołuje. W przypadku Jarosława Kaczyńskiego mamy nawet większą niż 15 proc. grupę ludzi o podobnym postrzeganiu świata. Grupę konserwatyzmu społecznego, postrzegającą rzeczywistość dość zero-jedynkowo, w podziałach zewnętrzne-wewnętrzne, prawda-fałsz, dość jednoznacznie. W tym kontekście spodziewałbym się nawet wyniku ponad 20 proc., może 25. Szefa PiS zapraszają ci, którzy są mu podobni i takich ludzi może być nawet 25 proc.

- Na podium wskoczył też Ryszard Kalisz, który wyprzedził Bronisława Komorowskiego i Radosława Sikorskiego.

- Tu gra rolę pewien publiczny wizerunek i głosy rozkładają się bardziej niż w przypadku grupy skłaniającej się ku Kaczyńskiemu. Prezydent Komorowski zyskuje na wspominanej już rodzinności. U Ryszarda Kalisza wchodzi zaś w grę element jowialności, pewnej wesołości. Radek Sikorski to zaciekawienie, ale także podbijanie swojego ego. Oraz wyraźnie niższy wynik niż w przypadku Jerzego Buzka, który wynika z poczucia dystansu i niedostępności. To człowiek w świetnie uszytych garniturach, lubiący mówić po angielsku, ale mogący znienacka rzucić jakąś złośliwość...

- Skąd niska, dopiero szósta, pozycja premiera Donalda Tuska?

- To może wynikać z przesytu. Ludzie mają go na co dzień, mogą chcieć od niego w święta odpocząć. Premier nie jest też człowiekiem, którego poziom ciepła i dobroduszności jest choćby zbliżony do wizerunku Buzka, Komorowskiego czy Kalisza. Tusk mógłby wygrać, gdybyśmy zapytali Polaków, z kim chcieliby pograć w piłkę. Na wigilię potrzebujemy jednak ciepła. Wszyscy, którzy zajęli wysokie miejsca w tym sondażu, są postrzegani jako politycy, którzy są sobą. To ludzie o dużej spójności wewnętrznej. Można ich lubić bądź nie, ale na pewno od lat mają dość określone poglądy, nie pojawili się znikąd.

- Stąd bardzo niski wynik Janusza Palikota? Powinien przecież skupiać ludzi na przeciwnym biegunie, ale na podobnej zasadzie jak Kaczyński.

- Zgadzam się i dla niego musi to być sygnał ostrzegawczy. U niego, tak jak u Kaczyńskiego, chodzi o identyfikację. I choć sam opowiada o 10-15 proc. w wyborach, to na jego miejscu czułbym się rozczarowany. On może jakąś grupę Polaków "kręcić", ale niekoniecznie mogą traktować go poważnie.

- Dość nisko w sondażu uplasowała się też Joanna Kluzik-Rostkowska. To może zaskakiwać, bo jej odbiór jako polityka był zdecydowanie pozytywny.

- To nie wyklucza sympatii. Ale przy stole wigilijnym chcemy postaci bardziej stabilnych. Kluzik-Rostkowska jest odbierana jako osoba, o której wiemy, gdzie była, wiemy, jakiego manewru dokonała, ale nie bardzo wiemy, dokąd zmierza. I jako ktoś "w drodze" nie bardzo pasuje do wigilijnej sytuacji. Choć ten pusty talerz jest niby dla wędrowca...

- Szefowa nowej partii jest też jedyną kobietą politykiem, która znalazła się w czołówce sondażu. Polacy nie postrzegają poważnie kobiet w roli polityków? Postrzegają je jako tło dla mężczyzn?

- To ciekawy element tego badania i trudno przesądzić dlaczego. Podejrzewam, że od kobiet Polacy oczekują więcej. Mężczyźnie w roli polityka wybacza się pewne rzeczy, które kobietom by nigdy nie uszły płazem. Jeżeli mamy kobiety w polityce, to społeczeństwo oczekuje, że będą superpolitykami albo nie będzie ich w ogóle. Mają być jednocześnie matkami, opiekunkami, uzdrowicielkami, ale też boginiami, z dużą kobiecą klasą.

Jacek Santorski

Psycholog biznesu, wydawca