"Super Express": - Obrońcą syna premiera, Michała Tuska, będzie Roman Giertych. Był pan z nim w Lidze Polskich Rodzin, znał go pan. Ta informacja to dla pana zaskoczenie?
Jacek Kurski: - Nie byłem członkiem LPR, ale kiedy prowadziłem kampanię tej partii do europarlamentu w 2004 roku, uzyskała rekordowy wynik 16 proc. Flirt Giertycha z PO zrodził się na bazie niechęci do PiS już w czasie, gdy był wicepremierem u Kaczyńskiego. Już wtedy asekurował się rozmowami z Tuskiem. W 2007 roku były przecież projekty powołania Tuska na premiera w rządzie wspieranym przez LRP i Samoobronę, jeszcze przed rozwiązaniem Sejmu. Nie dziwi mnie więc to zbliżenie do Tusków, ale dziwi pewna ostentacja.
- Czyli?
- To jest jakieś przekroczenie bariery dźwięku. Dopóki Giertych pozywał Kaczyńskiego, wypowiadał się o nim złośliwie w mediach, to jeszcze mieściło się w jakimś rytuale politycznym. Osobiste zaangażowanie się w sprawę reputacji syna premiera, i to w tak marnej sprawie jak afera Amber Gold, oznacza przejście na tamtą stronę nie tylko politycznie, ale i osobiście.
- Jest adwokatem, a jego rolą jest...
- Tak, ale mam wrażenie, że Giertych postawił na budowanie przyszłości i kariery na prawym skrzydle obozu liberalnego. To taka szybka dezynsekcja po LPR i twarzy narodowego katolika.
- Pojawi się pytanie, czy Roman Giertych aż tak zmienił poglądy.
- Ależ Giertych nie zmienił osobistych poglądów. Wydaje mi się, że jego endecka formacja ideowa była dość trwale ukształtowana. Raczej dobiera instrumenty tak, by w jakiś sposób odnaleźć się w poważnej polityce. Zapewne pogodził się z tym, że na prawicy będzie mu już ciężko. Jest PiS, jest Solidarna Polska, jego stosunki z Radiem Maryja już nie istnieją. Być może marzy mu się jakaś wielka centrowa formacja, w której będzie prawym skrzydłem.
- Prawym skrzydłem w Platformie?
- Gdybym miał spekulować, to powiedziałbym, że Giertych stawia na coś, co wypączkuje kiedyś z Platformy wokół Gowina albo Radka Sikorskiego. Powie: skoro mogłem być adwokatem rodziny Tuska, to tym bardziej mogę mieścić się w takiej formule.
- Może po prostu jest prawnikiem i położył kreskę na polityce?
- Być może, ale na ile go znam, to nie pozwoliłyby na to jego olbrzymi temperament polityczny i ambicje. Chyba lepiej by zrobił, nastawiając się na długi marsz i odbudowę czegoś na prawej stronie, już po rozpadzie PiS. Wygląda jednak na to, że jest niecierpliwy i nie chciał czekać. Teraz trudno mu będzie wrócić na prawą stronę po tym flircie z Tuskiem, który reprezentuje wartości przeciwne tym, które kiedyś dla Giertycha były ważne.
Jacek Kurski
Europoseł Solidarnej Polski