"Super Express": - We wczorajszej "Rzeczpospolitej" ukazał się tekst autorstwa Andrzeja Stankiewicza. Publicysta stawia w nim tezę, że lider PiS poczuł się na tyle silny, że nie chce dać dobrych miejsc na listach wyborczych do europarlamentu faworytom Radia Maryja...
Jacek Karnowski: - W tym artykule są opisane zupełnie logiczne mechanizmy. Co więcej, mają one charakter ciągły. Moje wątpliwości budzi zatem głównie prowokacyjny tytuł tego artykułu, a brzmi on: "Ojciec drze koty z prezesem". To nadużycie, bo tekst odnosi się do praktyk w polityce naturalnych.
Chodzi o niemal codzienne balansowanie wzajemnych relacji w oparciu o zasoby, którymi dane, podmiotowe, środowisko dysponuje. Uzgodnienia, negocjacje, targi - w tym nie ma niczego niezwykłego. Raz ocieplanie, a raz ochładzanie relacji pomiędzy środowiskiem skupionym wokół Jarosława Kaczyńskiego a środowiskiem skupionym wokół ojca Tadeusza Rydzyka trwa od lat.
Oczywiście, bywają zapewne animozje, ale zarazem trudno te środowiska postrzegać inaczej niż jako polityczne rodzeństwo - wciąż idą w tym samym kierunku.
- No tak, ale jak wiemy, swego czasu animozje były na tyle silne, że ojciec Rydzyk poparł LPR, co dało tej formacji sukces wyborczy kosztem PiS...
- Dziś sytuację zmienia w sposób zasadniczy fala wznosząca dla PiS. Prowadzenie w sondażach przez tę partię ma skutki dla wszystkich na prawicy. Np. małe partie nie mogą złapać wiatru w żagle, bo partia kierowana przez Kaczyńskiego przyciąga zdecydowaną większość prawicowego elektoratu. Środowisko toruńskie, obserwując popularność PiS, widzi, tak jak my wszyscy, że to jest poważny kandydat do władzy.
O ile w czasach PiS zagrożonego eksterminacją - co było celem władzy w ostatnich latach - media ojca Rydzyka były zasobem bezcennym z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego, o tyle w sytuacji dobrej passy dla tej partii te media mają nieco mniejsze pole manewru.
Także porażka, już oczywista, Solidarnej Polski wzmacnia ten mechanizm. Choć oczywiście media toruńskie wciąż wiele znaczą, w czasie kampanii mogą PiS-owi bardzo pomóc.
- Czyli jednak wojenka?
- Nie. To normalne ucieranie się silnych osobowości. Powtarzam, mimo wszystko te środowiska podążają w tym samym kierunku. Wszystko ulegnie uspokojeniu zaraz po tym, gdy będą gotowe listy.
Jacek Karnowski
Redaktor naczelny tygodnika "W Sieci"