"Super Express": - Jak pan ocenia to, że komisja Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej nie przyznała dofinansowania filmowi "Smoleńsk", który chce wyreżyserować Antoni Krauze?
Jacek Bromski: - Nie wypada mi komentować decyzji komisji, która nie przyznała dofinansowania mojemu koledze po fachu, a mnie je przyznała. Nie wypada mi również wypowiadać się na temat scenariusza, którego nie znam.
- Ja scenariusza też nie znam. Ale wszyscy znamy decyzję komisji i jej uzasadnienie.
- Trzeba uznać, że decyzja była merytoryczna.
Zobacz: Szczegóły filmu o Smoleńsku. Kim będzie główna bohaterka? Kto zagra Lecha Kaczyńskiego?
- A może polityczna?
- PISF jest ciałem apolitycznym.
- Rzecz dotyczy pieniędzy, a to zawsze delikatny temat...
- PISF nie rozdysponowuje pieniędzy podatników, lecz pozyskuje środki z rynku - ze specjalnego podatku płaconego przez dystrybutorów i kina.
- Na pewno powinien się kierować rentownością...
- Nie rentownością, lecz sensownością. Bo jeżeli chodzi o rentowność, to jest pewne, że film o Smoleńsku miałby bardzo dużą widownię.
- No właśnie!
- Skoro miałby bardzo dużą widownię, to sfinansowanie tego filmu poza PISF-em - tak jak wielu innych filmów komercyjnych - nie powinno stanowić problemu. W ten sposób powstaje masa komedii romantycznych i się zwracają. Komisja nie kieruje się kryteriami biznesowymi, lecz artystycznymi. Zresztą kiedy zostanie poprawiony scenariusz, to ten film dostanie dofinansowanie. Przecież się nie pali - nie musi być wyprodukowany na jesień bieżącego roku, może powstać parę miesięcy później.
Jacek Bromski
Reżyser, szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich