Wszystkie gminy i powiaty będą mogły prowadzić izby wytrzeźwień – prace nad takim rozwiązaniem rozpoczęły się w Sejmie. To pomysł sejmowej Komisji ds. Petycji, która odpowiada na wielokrotne prośby składane w tej sprawie przez samorządy i organizacje pozarządowe.
Projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zakłada wykreślenie z dotychczasowej ustawy zapisu o tym, że wyłącznie miasta liczące powyżej 50 tysięcy mieszkańców mogą oraz powiaty mogą organizować i prowadzić izby wytrzeźwień. To – jak czytamy w uzasadnieniu – umożliwi mniejszym gminom podpisywanie umów z innymi gminami, prowadzącymi izby wytrzeźwień. To zaś spowoduje, że Policja nie będzie musiała umieszczać nietrzeźwych w swoich jednostkach.
Problem gmin z izbami wytrzeźwień
W uzasadnieniu projektu czytamy także, że takie rozwiązanie poprawi efektywność działań mniejszych gmin w zakresie wychowania w trzeźwości i przeciwdziałania alkoholizmowi. - To był problem, sygnalizowany nam przez wiele gmin od dawna. Istniejące kryterium 50 tysięcy mieszkańców powodowało, że ciężar zajmowania się osobami nietrzeźwymi spoczywał na policji, która musiała dowozić osoby nietrzeźwe do znajdujących się daleko izb lub zatrzymywać tych ludzi w swoich jednostkach, co też było nie w porządku, bo to ludzie, którzy wymagają pomocy, a nie aresztu. Zdecydowaliśmy w komisji jednomyślnie, że spróbujemy pomóc rozwiązać ten problem – mówi „SE” Sławomir Piechota, poseł KO i przewodniczący Komisji ds. Petycji.
Likwidacja izb wytrzeźwień
Stowarzyszenie Dyrektorów i Głównych Księgowych Izb Wytrzeźwień, które było jedną z organizacji wnioskujących o zmiany przyznaje, że to krok w dobrym kierunku, ale krok, nierozwiązujący głównego problemu z izbami wytrzeźwień w Polsce. - W tej chwili jest tak, że miasta także te powyżej 50 tysięcy mieszkańców mogą, ale nie muszą prowadzić izb wytrzeźwień, dlatego z powodów oszczędności coraz częściej dochodzi do zamykania izb wytrzeźwień czy działów zajmujących się osobami nietrzeźwymi w ramach działania ośrodków profilaktyki. Samorządy szukają dziś oszczędności gdzie mogą - mówi nam Marzena Danielewicz, dyrektor Stowarzyszenia. W Polsce funkcjonuje obecnie 29 izb wytrzeźwień, jeszcze w ubiegłym roku było ich 36. Do izby, zgodnie z prawem, trafia się do czasu wytrzeźwienia, nie dłużej niż na 24 godziny.
Ratownik zamiast lekarza?
Największym problemem tych już istniejących izb wytrzeźwień są pieniądze i dostęp do kadry medycznej. Dziś przepisy mówią, że w każdej izbie powinien być zatrudniony lekarz. Stowarzyszenie wielokrotnie postulowało, by zamiast lekarza lub felczera w ich miejsca można było zatrudnić ratownika medycznego. To był też drugi punkt petycji, który nie został uwzględniony. - Nie było na to zgody Ministerstwa Zdrowia, które uznało, że w izbie wytrzeźwień musi być zatrudniony lekarz, a nie ratownik medyczny – przyznaje poseł Sławomir Piechota.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski na jednym z posiedzeń sejmowej komisji ds.petycji tłumaczył, że „w zakres kształcenia ratowników medycznych nie wchodzi orzekanie o stanie zdrowia”. - Wiemy, jak to wygląda w praktyce i wiemy, że kwalifikacje medyczne ratownika medycznego są wystarczające dla funkcjonowania izb wytrzeźwień, bo jeśli dzieje się coś poważnego, to i tak wzywana jest karetka. A efekt jest taki, że z powodu oszczędności i braku możliwości zatrudnienia lekarza, bo dyrektorów izb po prostu na to nie stać, będą zamykane kolejne izby wytrzeźwień, co poskutkuje tym, że osoby nietrzeźwe zamiast trafiać do nas, będą blokować miejsca na SOR-ach i na policyjnych dołkach – odpowiada Marzena Danielewicz ze Stowarzyszenia Dyrektorów Izb Wytrzeźwień.