"Super Express": - Europosłanka PO Róża Thun wyraziła takie marzenie, że chciałaby widzieć Platformę Obywatelską i Nowoczesną jako jedną partię.
Iwona Śledzińska-Katarasińska: - Nie skupiam się teraz na losach i problemach Nowoczesnej. Zajmuje mnie PO. I choć elektoraty może rzeczywiście są zbliżone, to Nowoczesna, posługując się częścią poglądów Platformy, pozostaje dla wielu ludzi niewiadomą. Nie znamy całego spektrum ich opinii na wiele spraw. I zanim można by było mówić o jednej partii, to musiałoby dojść do współpracy.
- Nie współpracujecie?
- Nie, gdyż Nowoczesna za wszelką cenę próbuje budować swoją tożsamość i siłę w opozycji, a nawet atakując Platformę Obywatelską. Nieustannie słyszę z mównicy od ich posłów, że PO to źle, tamto źle. Podkreślają, że są zupełnie nowi. Nie do końca są tacy nowi, sami zresztą to przyznają. I jakąś współodpowiedzialność za lata rządów PO powinni ponosić. Choć ja oceniam te lata dobrze, a oni oceniają je znacznie gorzej.
- Nie jest tak, że oni są taką dawną Platformą, a PO dziś jest od Arłukowicza po Michała Kamińskiego, więc nie wiadomo jaka?
- Platformie Obywatelskiej to nie przeszkadza. Nie można być tylko liberalnym. Praktyka rządzenia wymusza pewną korektę poglądów, nawet jeżeli te poglądy są bardzo szlachetne. I Nowoczesna może jest taką pierwszą Platformą, ale przed zderzeniem z rzeczywistością. Polska rzeczywistość się zmienia i my także się zmieniamy. Grzegorz Schetyna zapowiada kongres programowy PO, więc może nie będzie pan już musiał narzekać, że jesteśmy nie wiadomo jacy. Musimy się dostosowywać do rzeczywistości.
- Nie obawia się pani, że za jakiś czas nie będzie Nowoczesnej Petru i Platformy Obywatelskiej, tylko Platforma Petru, bo rywal przejmie większość waszego elektoratu?
- Zupełnie mnie to nie martwi.
Zobacz: Andrzej Stankiewicz: Rok 2016 może być jeszcze bardziej intensywny niż 2015