"Super Express": - Rząd wstępnie zdecydował, że helikoptery dla polskiej armii dostarczą Francuzi. Przetarg przegrały firmy amerykańskie i włoskie, które mają w Polsce swoje fabryki - w Mielcu i Świdniku. Nie jest to działanie przeciw polskiej gospodarce?
Iwona Śledzińska-Katarasińska: - Według mojej wiedzy pieniądze z tego przetargu zostaną zainwestowane w Polsce. Może nie na Podkarpaciu, na którym były już ogromne inwestycje związane z produkcją śmigłowców. Być może teraz czas na inny region. Jeśli śmigłowce Airbusa nie są produkowane w Polsce, to będą. To chyba dobrze, że uruchamiamy nową produkcję. Nie chciałabym tego w takich kategoriach rozważać.
- A w jakich?
- Były trzy oferty i z tego, co wiem, to zwycięzca odpowiadał warunkom postawionym przed oferentami, jeśli chodzi o termin dostawy i standard techniczny.
- Tyle że fabryki Amerykanów i Włochów już istnieją w Polsce. Nie lepiej pieniądze pompować w polskie zakłady zbrojeniowe, które już coś produkują?
- Według informacji MON jedna z tych ofert dotyczyła raczej śmigłowców o przeznaczeniu cywilnym, a nie wojskowym, bo była bez uzbrojenia. Druga z tych ofert o dwa lata wydłużała termin dostawy.
- Czyli nie ma się co bulwersować?
- Rozumiem, że decyzje były obiektywne, kryteria jasne i argumentacja na rzecz wskazanego dostawcy jest przejrzysta. Nikt przecież nie wygasza produkcji ani w Mielcu, ani w Świdniku. Nie bardzo więc rozumiem oburzenia tamtejszych związkowców. Tym bardziej że na kontrakcie z Airbusem ma zyskać Łódź i tamtejsze zakłady lotnicze.
Zobacz: Gen. Waldemar Skrzypczak: Polska zbrojeniówka nie istnieje
Czytaj: James Comey nie przeprosi Polaków? FBI: Komentarza nie będzie