Gen. Waldemar Skrzypczak: Polska zbrojeniówka nie istnieje

2015-04-23 4:00

Gen. Waldemar Skrzypczak: Główni udziałowcy tych zakładów, czyli włosko-brytyjska AgustaWestland w Świdniku oraz amerykański Sikorsky Aircraft w Mielcu, nie są podmiotami polskimi. I kapitał przez nie zarobiony nie trafia do Polski. Ale do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Włoch. Polska nie ma żadnego udziału w tych fabrykach. Nie ma tam nic.

"Super Express": - Jak ocenia pan decyzję o zakupie dla polskiej armii amerykańskiego systemu rakietowego Patriot i francuskich śmigłowców Caracal?

Gen. Waldemar Skrzypczak: - Wybór Patriota nie jest najlepszy. Żołnierz polski nie dostanie nowoczesnego sprzętu. A polska armia zapłaci dwa razy. Po raz pierwszy przy jego zakupie. Po raz drugi przy jego modernizacji, która będzie konieczna, by system ten funkcjonował.

- A francuskie śmigłowce?

- Wydaje się, że Caracal jest jednym z nowocześniejszych systemów śmigłowcowych. Jest jednak inna kwestia. Czy śmigłowce te kupione zostaną dla kilku rodzajów sił zbrojnych, czy też wyłącznie dla wojsk lądowych. W drugim przypadku siły specjalne i marynarka wojenna otrzymają najprawdopodobniej amerykańskie Black Hawki. Samoloty popularne, ale przyznajmy - dość stare.

- Ja mam inną wątpliwość. Systemów rakietowych Polska nie produkuje. Więc zakup z zagranicy jest sprawą naturalną. Śmigłowce jednak mogą być produkowane w Polsce, Świdniku bądź Mielcu. Dlaczego kupujemy sprzęt od Francuzów, nie naszych producentów?

- Pamiętać należy, że główni udziałowcy tych zakładów, czyli włosko-brytyjska AgustaWestland w Świdniku oraz amerykański Sikorsky Aircraft w Mielcu, nie są podmiotami polskimi. I kapitał przez nie zarobiony nie trafia do Polski. Ale do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Włoch. Polska nie ma żadnego udziału w tych fabrykach. Nie ma tam nic. Jeżeli poważnie chcielibyśmy budować polski przemysł zbrojeniowy, powinniśmy działać inaczej.

- W jaki sposób?

- Jeżeli Amerykanie chcą sprzedać nam Black Hawki - proszę bardzo. Ale oprócz samolotów powinni nam oddać 50 proc. udziałów w ich fabryce. Tak, by państwo miało też udział kapitałowy w tym zakładzie. Przecież teraz to nie jest nasza fabryka, tylko amerykańska. Amerykanie zainwestowali w naszym kraju, bo jest tu tania siła robocza, mądrzy ludzie. Produkcja działa, ale pieniądze nie trafiają do naszego budżetu. Jakbyśmy byli udziałowcami, duża część tych pieniędzy zostawałaby u nas. I przeznaczana była na rozwój polskiego przemysłu obronnego.

- Niezależnie od tego, że fabryki te są amerykańskie czy włoskie, zatrudniają jednak Polaków, którzy podatki tu płacą, mają też pracę. Czy biorąc to pod uwagę, wybór zakładów w Mielcu czy Świdniku nie byłby bardziej logiczny niż zakup francuskich śmigłowców?

- Na pewno to będzie decyzja bardzo trudna do uzasadnienia w kontekście polskiego rynku pracy. Okazać się może, że kilka tysięcy osób będzie obawiać się o swoje zatrudnienie.

- Dlaczego uważa pan, że wybór Patriotów jest niekorzystny dla Polski?

- Bo kwota na modernizację tego systemu może nawet przekroczyć kwotę zakupu. To po pierwsze. Druga rzecz - nie będziemy mieli offsetu. Każdy, kto wierzy w offset od Amerykanów, niech sobie przypomni offset przy F-16. I przestanie żyć złudzeniami. To gra polityczna i nic więcej.

- Sytuacja międzynarodowa, nawet jeśli nam jeszcze bezpośrednio nie zagraża, staje się coraz bardziej niebezpieczna. Co więc Polska powinna robić, jeżeli to, co kupujemy, nie jest tak wartościowe, jak mogłoby być, a sprzętu nie produkujemy?

- Pozyskiwać technologie. W przypadku śmigłowca część jego produkcji musi być w polskich rękach. Nie może być tak, że jeśli Włochom czy Amerykanom coś się odwidzi, to wycofają produkcję. Wtedy zostaniemy na lodzie. Istotne jest, by skoro już wybraliśmy śmigłowiec francuski, Francuzi zbudowali u nas fabrykę. Jeśli chodzi o Patriota, nie będziemy nic z niego mieli. Zamiast budować systemy na podstawie zachodnich technologii, kupujemy gotowy system. Nie będziemy mieli dostępu do jego technologii. Walczyć powinniśmy o to, by być właścicielem bądź współwłaścicielem technologii. I uzyskać w miarę możliwości niezależność.

- W pana słowach pobrzmiewa pesymizm. Czy uważa pan, że Polska nie ma co liczyć na swoich sojuszników, a w razie konfliktu zostanie sama?

- Historia kołem się toczy. Właśnie dlatego przy każdym kontrakcie powinniśmy dbać o niezależność i autonomiczność naszych systemów zbrojeniowych. Musimy być sojusznikiem lojalnym i wiarygodnym. Ale jednocześnie domagać się równego traktowania.

Zobacz: Tajemnicze ZGONY na Ukrainie. Kto stoi za śmiercią dziennikarzy i polityków?

Czytaj: James Comey nie przeprosi Polaków? FBI: Komentarza nie będzie

Nasi Partnerzy polecają