Wygląda na to, że to koniec mariażu PSL i Platformy. Ludowcy założyli klub parlamentarny PSL-Koalicja Polska, a do tego przygarnęli trzech posłów, którzy odeszli wcześniej od Schetyny i Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej. Sztandar z zieloną koniczynką wybrali Marek Biernacki oraz Jacek Tomczak, obaj uznawani dotąd za konserwatywne skrzydło PO. Do ich grona dołączył Radosław Lubczyk z .N! – Jestem zwolennikiem startu w dwóch blokach: lewicowym i centro-chadeckim. Jeśli Platforma pójdzie ze starymi towarzyszami, to mnie tam nie ma – tłumaczył ten ostatni w rozmowie z portalem tvn24.pl.
Spór między PSL, a Platformą to nie tylko efekt przegranej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Oliwy do ognia dolał niedawno sam Grzegorz Schetyna, który nie wyklucza porozumienia z Wiosną Roberta Biedronia czy SLD. – Mam nadzieję, że zwycięży mądrość polityczna, bo to jest obecne w polityce PSL, pragmatyzm decyzji, którą podejmie Rada Naczelna PSL w sobotę. Nie wyobrażam sobie, aby PSL mogła iść samodzielnie przeciwko innym partiom opozycyjnym, przeciwko PO. Tak się nie może zdarzyć, to jest samobójcze dla PSL – powiedział w środę lider opozycji.
Ludowcy nie przebierają w słowach i deklarują, że nie boją się zapowiedzi szefa PO. – Trudno nam znaleźć wspólne wartości z lewicą. Dlatego uważamy, że nie można oszukiwać wyborców, którzy chcą nie tylko głosować na szyld, ale także na program i wartości reprezentowane przez dane ugrupowanie – mówi dla „SE” Zgorzelski.
Nie jest tajemnicą, że tzw. „tęczowa koalicja” z majowych wyborów do PE jedynie zaszkodziła PSL. W ramach Koalicji Europejskiej ludowcy zyskali ledwie trzech europosłów, chociaż w poprzedniej kadencji było ich czterech. Przed jesiennymi wyborami PSL nie chce współpracować z postkomunistami z SLD czy ludźmi Roberta Biedronia. Wiążące decyzje mają zapaść w sobotę, po spotkaniu Rady Naczelnej PSL.