Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz cierpi na przeczulicę lewego barku i musi chodzić w specjalnym stabilizatorze. To pokłosie wypadku samochodowego sprzed kilku lat, jednak uraz uniemożliwia jej normalne życie. Alimenty od byłego męża potrzebne jej są m.in. na zatrudnienie specjalnej opiekunki, ale ponieważ Marcinkiewicz ich nie płaci, nie stać jej na ten wydatek.
ROZWÓD MARCINKIEWICZÓW BYŁ GORĄCY. SPRAWDŹ, JAK SIĘ KŁÓCILI!
- Nie nam nikogo, kto bezinteresownie poświęcałby mi swój czas, wszyscy mają swoje obowiązki, każdy ma swoje życie, pracę, rozumiem. Jedyne na co mogłabym liczyć, ale nie mogę sobie na to pozwolić, to pomoc odpłatna. Zwracałam się kiedyś o pomoc w lokalnym ośrodku pomocy społecznej, ale nie mieli dla mnie odpowiedniej osoby, nie tylko do pomocy ale i osoby z wiedzą medyczną
– żali się kobieta na Facebooku. Ale to nie wszystko. - Bywa, że czasem śpię w ubraniu (bo sama nie ubiorę/rozbiorę się, nie wspominając innych czynności), bo nie stać mnie, żeby opiekunka przychodziła dzień w dzień, czy marzenie ściętej głowy dwa razy dziennie, jak to było wcześniej. Wiadomo że za każdą pracę należy się wynagrodzenie – twierdzi. Isabel – jak mówi przez Kaza – wpadła w długi. Ostatnio odezwał się do niej komornik, który zajął jej konto. -
- Czyżby (komornicy – przyp. red) łudzili się, że były premier, a mój były małżonek uczciwie jak należy zaczął mnie spłacać? Nic bardziej mylnego! Póki wszyscy widzą, że jeszcze nie chodzę w podartych ubraniach i z głodu nie grzebię w śmietniku to jest wszystko ok. Fakt, jestem silna, ale to nie wystarcza, ja potrzebuję pomocy. Dlatego głośno domagam się należnych mi alimentów. Także, żeby móc spłacić swoje wszystkie długi i móc żyć godnie. Ale być może p. Marcinkiewicz cieszyłby się gdybym wylądowała na bruku? - dywaguje.
A tymczasem Kaz chwali się, że pracuje "tylko 10 godzin dziennie". Może w końcu praca ta przyniesie efekty i ureguluje swoje długi?