Ireneusz Raś o pomyśle rzecznika praw dziecka: Jest pan kretynem

2013-10-16 4:00

Pomysły rzecznika praw dziecka oceniają posłowie PO i PiS.

Kilka minut po godz. 15 wczoraj, dzwonimy z prośbą o komentarz do posła PO Ireneusza Rasia. Poseł zgadza się na rozmowę, ale momentami, szczególnie pod koniec wywiadu, trudno się z nim porozumieć. Zaczyna rzucać inwektywami. Ocenę zostawiamy Czytelnikom.

"Super Express": - Chciałem przeprowadzić wywiad dotyczący publikacji rzecznika praw dziecka pt. "Rola lekarza dentysty w rozpoznawaniu objawów przemocy wobec dzieci".

Ireneusz Raś: - Proszę.

- Pan również ma dzieci. Boją się dentysty? Jak się zachowują?

- Moje dzieci nie bawią się w dentystę. One się dentysty boją.

- Właśnie o to pytałem.

- Staramy się je przygotowywać, że to jest konieczne. I to jest naturalna procedura.

Patrz: Ireneusz Raś. Poseł bełkocze jak pijany!

- I jak się przejawia ich strach?

- Proszą mnie, żeby nie iść.

- A jak już siedzą w fotelu dentystycznym?

- Staram się je przekonać, że to jest dla ich dobra.

- Ale co? Nie chcą otworzyć buzi, płaczą?

- Płaczą.

- W publikacji rzecznika praw dziecka są ustępy, według których takie zachowania mogą świadczyć o tym, że dzieci poddane są przemocy. Może przeczytam fragment: "Problem z zachowaniem na fotelu...".

- Proszę pana, nie interesuje mnie procedura pana rzecznika. Moja żona i ja decydujemy o dobru naszego dziecka i zawsze będziemy decydować w ten sam sposób.

- Bo rzecznik tutaj pisze...

- Dzieci generalnie boją się dentysty. Od rodziców zależy, czy to będzie trauma, czy pierwszy kontakt z dentystą będzie przyzwoity, dobry i otwarty. To zależy ode mnie i od pana. Nie od rzecznika, nie od rządu, nie od opozycji.

- Tak, tak, tak. Tylko...

- Niech pan to zacytuje. Ireneusz Raś.

- Robimy wywiad, więc...

- Odpowiedzialność tak naprawdę spływa na rodziców...

- Tak jest. To wszystko jest jasne...

- ...jak ten kontakt będzie przy dziecku przyswajalny. Czy będzie to trauma, czy normalność, czy bardzo dobry kontakt.

- No właśnie. Ale tak naprawdę na podstawie ustępów z tej publikacji... Pozwolę sobie przeczytać to, co jest tam napisane: "Problemy z zachowaniem na fotelu stomatologicznym (strach, niechęć do otwierania jamy ustnej) mogą świadczyć o znęcaniu się psychicznym opiekuna nad dzieckiem, stosowaniu przemocy, a wreszcie wykorzystywaniu seksualnym". Czytam dalej...

- Ja albo moja żona zawsze jesteśmy obecni w gabinecie. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy nie byli z dzieckiem.

- Oczywiście. Ale w sytuacjach, kiedy dziecko jest w szkole u dentysty, rodzica może nie być. W każdym razie z tej publikacji wynika, że właśnie takie zachowania, kiedy dziecko się boi, mogą świadczyć o tym, że dziecko jest ofiarą przemocy. Moje pytanie teraz jest takie, czy tego typu zapisy nie mogą prowadzić do nadużyć, że dentyści będą...

- Mogę powiedzieć jedną rzecz?

- Tak.

- To jest w interesie dobra dziecka.

I w interesie rodziców. Dziecko zawsze jest w stresie, jeśli pan pisze ten artykuł, to pan jest kretynem.

- Proszę pana, to...

- Jest pan kretynem.

- Jestem kretynem?

- Nie ma pan dzieci.

- Mam.

- To niech pan poczeka, aż pana dziecko po raz pierwszy u dentysty nie będzie chciało otworzyć buzi. Skończyliśmy temat.

- Ale to nie ja tak uważam. To rzecznik tak uważa. To jest w jego publikacji.

- Ja nie będę komentował rzecznika, będę komentował pana.

- Ale to rzecznik tak uważa! No dobra, okej.

- Proszę pana, proszę pana.

- Tak?

- Wszystko do autoryzacji pod nazwisko Ireneusz Raś.

- Ja myślę, że nie będziemy tego publikować.

- Ja nagrywam z panem rozmowę.

- Ja też.

- To mamy 1:1.

- Tak?

- Jeśli pan jest tak niedojrzały, to jest pana problem.

- Ale jak jestem niedojrzały? Że co robię?

- Ja byłem ze swoim dzieckiem u dentysty, kiedy nie chciało otworzyć buzi. I prosiłem go o to. Była w traumie. Moje dziecko pięcioletnie.

- No właśnie.

- Nie chciała otworzyć. Musiałem jechać do szpitala. I ropę w końcu zdjęła zwykła stomatolog, kiedy rozwierciła ząbka.

- Ale mogę teraz ja coś powiedzieć?

- Jak pan mówi do mnie, do ojca mojej córki, żebym ja mógł generalną stwierdzić tezę, to pan jest k... niedojrzały.

- Panie pośle, tylko bez takich wyrażeń. Ja tak nie uważam, ja się z panem zupełnie zgadzam. W tym cały problem. Chodzi o to...

- To po co pan mnie... (niewyraźne - przyp. red.)

- Ale czy mogę tylko skończyć, bo rzecznik praw dziecka coś takiego opublikował...

- To niech pan kurczę bez mojego nazwiska bije w rzecznika praw dziecka, a nie posiłkuje się nazwiskiem Ireneusz Raś. Mogę prosić?

- Ja chciałbym właśnie, żeby to pan to ocenił.

- A ja nie będę oceniał.

- Bo według rzecznika... wiadomo, że większość dzieci boi się dentysty.

- Oczywiście.

- I według rzecznika... no dobra.

- Proszę pana, niech pan ode mnie nie oczekuje stwierdzenia generalnego, bo ja nie stwierdzę.

- Okej.

- Jestem człowiekiem doświadczonym, tak jak pan. Ja patrzę przez pryzmat mojej córki.

- Dobra.

- Między nami. Między nami.

- Dziękuję bardzo za rozmowę. Kłaniam się. Do widzenia.

- Pozdrawiam.