Kilka minut po godz. 15 wczoraj, dzwonimy z prośbą o komentarz do posła PO Ireneusza Rasia. Poseł zgadza się na rozmowę, ale momentami, szczególnie pod koniec wywiadu, trudno się z nim porozumieć. Zaczyna rzucać inwektywami. Ocenę zostawiamy Czytelnikom.
"Super Express": - Chciałem przeprowadzić wywiad dotyczący publikacji rzecznika praw dziecka pt. "Rola lekarza dentysty w rozpoznawaniu objawów przemocy wobec dzieci".
Ireneusz Raś: - Proszę.
- Pan również ma dzieci. Boją się dentysty? Jak się zachowują?
- Moje dzieci nie bawią się w dentystę. One się dentysty boją.
- Właśnie o to pytałem.
- Staramy się je przygotowywać, że to jest konieczne. I to jest naturalna procedura.
Patrz: Ireneusz Raś. Poseł bełkocze jak pijany!
- I jak się przejawia ich strach?
- Proszą mnie, żeby nie iść.
- A jak już siedzą w fotelu dentystycznym?
- Staram się je przekonać, że to jest dla ich dobra.
- Ale co? Nie chcą otworzyć buzi, płaczą?
- Płaczą.
- W publikacji rzecznika praw dziecka są ustępy, według których takie zachowania mogą świadczyć o tym, że dzieci poddane są przemocy. Może przeczytam fragment: "Problem z zachowaniem na fotelu...".
- Proszę pana, nie interesuje mnie procedura pana rzecznika. Moja żona i ja decydujemy o dobru naszego dziecka i zawsze będziemy decydować w ten sam sposób.
- Bo rzecznik tutaj pisze...
- Dzieci generalnie boją się dentysty. Od rodziców zależy, czy to będzie trauma, czy pierwszy kontakt z dentystą będzie przyzwoity, dobry i otwarty. To zależy ode mnie i od pana. Nie od rzecznika, nie od rządu, nie od opozycji.
- Tak, tak, tak. Tylko...
- Niech pan to zacytuje. Ireneusz Raś.
- Robimy wywiad, więc...
- Odpowiedzialność tak naprawdę spływa na rodziców...
- Tak jest. To wszystko jest jasne...
- ...jak ten kontakt będzie przy dziecku przyswajalny. Czy będzie to trauma, czy normalność, czy bardzo dobry kontakt.
- No właśnie. Ale tak naprawdę na podstawie ustępów z tej publikacji... Pozwolę sobie przeczytać to, co jest tam napisane: "Problemy z zachowaniem na fotelu stomatologicznym (strach, niechęć do otwierania jamy ustnej) mogą świadczyć o znęcaniu się psychicznym opiekuna nad dzieckiem, stosowaniu przemocy, a wreszcie wykorzystywaniu seksualnym". Czytam dalej...
- Ja albo moja żona zawsze jesteśmy obecni w gabinecie. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy nie byli z dzieckiem.
- Oczywiście. Ale w sytuacjach, kiedy dziecko jest w szkole u dentysty, rodzica może nie być. W każdym razie z tej publikacji wynika, że właśnie takie zachowania, kiedy dziecko się boi, mogą świadczyć o tym, że dziecko jest ofiarą przemocy. Moje pytanie teraz jest takie, czy tego typu zapisy nie mogą prowadzić do nadużyć, że dentyści będą...
- Mogę powiedzieć jedną rzecz?
- Tak.
- To jest w interesie dobra dziecka.
I w interesie rodziców. Dziecko zawsze jest w stresie, jeśli pan pisze ten artykuł, to pan jest kretynem.
- Proszę pana, to...
- Jest pan kretynem.
- Jestem kretynem?
- Nie ma pan dzieci.
- Mam.
- To niech pan poczeka, aż pana dziecko po raz pierwszy u dentysty nie będzie chciało otworzyć buzi. Skończyliśmy temat.
- Ale to nie ja tak uważam. To rzecznik tak uważa. To jest w jego publikacji.
- Ja nie będę komentował rzecznika, będę komentował pana.
- Ale to rzecznik tak uważa! No dobra, okej.
- Proszę pana, proszę pana.
- Tak?
- Wszystko do autoryzacji pod nazwisko Ireneusz Raś.
- Ja myślę, że nie będziemy tego publikować.
- Ja nagrywam z panem rozmowę.
- Ja też.
- To mamy 1:1.
- Tak?
- Jeśli pan jest tak niedojrzały, to jest pana problem.
- Ale jak jestem niedojrzały? Że co robię?
- Ja byłem ze swoim dzieckiem u dentysty, kiedy nie chciało otworzyć buzi. I prosiłem go o to. Była w traumie. Moje dziecko pięcioletnie.
- No właśnie.
- Nie chciała otworzyć. Musiałem jechać do szpitala. I ropę w końcu zdjęła zwykła stomatolog, kiedy rozwierciła ząbka.
- Ale mogę teraz ja coś powiedzieć?
- Jak pan mówi do mnie, do ojca mojej córki, żebym ja mógł generalną stwierdzić tezę, to pan jest k... niedojrzały.
- Panie pośle, tylko bez takich wyrażeń. Ja tak nie uważam, ja się z panem zupełnie zgadzam. W tym cały problem. Chodzi o to...
- To po co pan mnie... (niewyraźne - przyp. red.)
- Ale czy mogę tylko skończyć, bo rzecznik praw dziecka coś takiego opublikował...
- To niech pan kurczę bez mojego nazwiska bije w rzecznika praw dziecka, a nie posiłkuje się nazwiskiem Ireneusz Raś. Mogę prosić?
- Ja chciałbym właśnie, żeby to pan to ocenił.
- A ja nie będę oceniał.
- Bo według rzecznika... wiadomo, że większość dzieci boi się dentysty.
- Oczywiście.
- I według rzecznika... no dobra.
- Proszę pana, niech pan ode mnie nie oczekuje stwierdzenia generalnego, bo ja nie stwierdzę.
- Okej.
- Jestem człowiekiem doświadczonym, tak jak pan. Ja patrzę przez pryzmat mojej córki.
- Dobra.
- Między nami. Między nami.
- Dziękuję bardzo za rozmowę. Kłaniam się. Do widzenia.
- Pozdrawiam.