"Super Express": - Rosja jest wyrokiem usatysfakcjonowana, dla polskiego MSZ to sukces częściowy, daleki od ideału. A dla rodzin katyńskich?
Ireneusz Kamiński: - Podchodzimy do niego ze spokojem. Odbieram wyrok tak jak MSZ. Wolałbym, żeby był dużo bardziej jednoznaczny - żeby nie tylko dwa zarzuty rodzin katyńskich zostały potwierdzone przez trybunał, ale również ten trzeci, bardzo istotny, dotyczący nierzetelności rosyjskiego śledztwa. Już samo rozbicie głosów sędziowskich 4:3 jest jednak istotnym argumentem za tym, by nastąpił ciąg dalszy w postaci Wielkiej Izby Trybunału i ponowne rozpatrzenie tego punktu przez siedemnastu sędziów. Takie przypadki miały miejsce w przeszłości i kończyły się zmianą konkluzji wyroku izby.
- Czy brak oceny śledztwa nie jest porażką skarżących? Odbiera szanse na wznowienie śledztwa.
- Faktycznie trzeci zarzut mógłby mieć takie konsekwencje i choćby dlatego będziemy się odwoływać. Pamiętajmy jednak, że po raz pierwszy trybunał międzynarodowy nazwał zbrodnię katyńską zbrodnią wojenną, zbrodnią prawa międzynarodowego i niepodlegającą przedawnieniu.
- Jakie mogą panowie prawnicy wyciągnąć konsekwencje praktyczne z tej konstatacji?
- Na pewno będziemy o tym myśleć. Już teraz jednak można spytać, czy taka kwalifikacja prawna zbrodni nie wymagałaby odpowiedniej reakcji władz rosyjskich, czyli zrehabilitowania osób zamordowanych w konsekwencji tego, co sam trybunał nazwał w wyroku hekatombą roku 1940?
Ireneusz Kamiński
Adwokat, reprezentant rodzin katyńskich