Od czasów wybitnego niemieckiego socjologa Maxa Webera zwykło się myśleć o tym w kategoriach kulturowych. Weber tłumaczył, że za sukcesem krajów zachodniej i północnej Europy stoi wyznawany w przeważającej jej części protestantyzm, który bardziej sprzyja rozwojowi kapitalizmu i będącej jego fundamentem prywatnej przedsiębiorczości niż jakakolwiek inna religia. Acemoglu i Robinson podważają ten dogmat, jak też kilka innych popularnych teorii dobrobytu i proponują własną teorię. Tyleż atrakcyjną, co genialną w swej prostocie.
Dla autorów kluczem do powodzenia narodów są instytucje polityczne i gospodarcze, które te sobie wypracowują. Gwarantem dobrobytu są ich zdaniem instytucje włączające, czyli takie, które dają szanse możliwie największej grupie społecznej możliwie największe szanse na bogactwo. Takie instytucje tworzą się w krajach pluralizmu politycznego, które dają kontrolę społeczną nad polityką i gospodarką. Sprzyjają one innowacjom i stałemu, stabilnemu rozwojowi gospodarczemu. Nie jest więc rzeczą przypadku, że jako pierwsza na ścieżkę dobrobytu weszła Anglia, która już pod koniec XVIII w. obaliła absolutyzm, stworzyła instytucje włączające, które skutkowały ostatecznie rewolucją przemysłową. Kraje, które w różnymi ścieżkami doszły do miejsca, w którym znalazła się Anglia należą dziś do najbogatszych. Te, które obrały inne drogi rozwoju leżą na peryferiach boagactwa.
Dobrym przykładem jest tu Polska. Acemoglu i Robinson badając podział na bogatą Europę Zachodnią i biedniejszą Wschodnią dochodzą do wniosku, że źródeł tego stanu rzeczy należy szukać w XIV w. Do tego czasu w zasadzie cała Europa była na podobnym poziomie gospodarczym i charakteryzowała się niemal takimi samymi instytucjami politycznymi – rządziła władca absolutny przy wsparciu wąskiej elity i to do nich trafiało całe bogactwo ówczesnych państw, wypracowywane w oparciu o system pańszczyzny. Punktem zwrotnym dla autorów jest czarna śmierć, która w połowie XIV w. przetoczyła się przez Europę dziesiątkując jej ludność, w tym w dużej mierze chłopów pańszczyźnianych. Podczas gdy w Anglii pozwoliło to chłopom zbuntować się przeciwko elitom i ostatecznie znieść pańszczyznę, o tyle w Polsce doszło do procesu odwrotnego – zaostrzenia warunków pańszczyzny. Sytuacja chłopów systematycznie się pogarszała wraz ze wzrostem znaczenia Polski jako spichlerza Europy. Kiedy więc w Anglii rozpoczęły się procesy, które prowadziły do powolnej, ale jednak emancypacji społecznej, wzrostu pluralizmu i większych szans do włączenia się do wyścigu o bogactwo przez coraz to nowe grupy, w Polsce władza aż do upadki I Rzeczypospolitej skupiała się w rękach wąskiej elity, czyli magnaterii.
Na przełomie XVIII i XIX w. Anglia przeżywała kolejny punkt zwrotny, który prowadził do wzrostu dobrobytu – rewolucji przemysłowej. To dzięki niej możliwy stał się rozwój przemysłu, przepływ ludności do miast i kolejny skok cywilizacyjny. W tym czasie Polska została częścią krajów zaborczych – Prus, Austrii i Rosji. Absolutyzmy Austrii i Rosji przez długi czas broniły się przed wpływami rewolucji przemysłowej, przez co już połowie XIX w. tereny ich imperium, w tym ziemie polskie, stały się jednymi z najbardziej zacofanych w Europie. Żadna więc religia, kultura geografia czy ignorancja zadecydowały, że Polska nie stała się częścią bogatej Europy. Wpłynęły na to instytucje gospodarcze i polityczne – najpierw Rzeczypospolitej a potem państw zaborczych.
Nie tylko Polska i Europa jest jednak źródłem zainteresowania Acemoblu i Robinsona. Potwierdzenia swojej teorii szukają w obu Amerykach, Azji, Afryce i Australii, dając przy okazji zajmujący wykład z historii świata. To imponująca swoim rozmachem książka, która, zgodnie z zapowiedziami wydawcy, faktycznie zmienia spojrzenia na świat i sposób jego rozumienia. Nic tylko czytać.
Daron Acemoglu, James A. Rabinson, „Dlaczego narody przegrywają”, Zysk i S-ka 2014
Instytucje decydują o wszystkim. Recenzja książki Darona Acemoglu i Jamesa A. Robinsona „Dlaczego narody przegrywają”
2014-12-03
17:16
Profesorowie prestiżowych amerykańskich uczelni MIT i Uniwersytety Harvarda zabierają nas w podróż przez czas i kontynenty, by odpowiedzieć na pytanie, jak to się dzieje, że jednym narodom wiedzie się lepiej, a innym gorzej. Skąd się bierze bogactwo jednych i bieda drugich?