W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej informacji o handlu ludźmi na terenie Ukrainy. Według doniesień dziennikarzy, najczęstszymi ofiarami przestępczego procederu są kobiety i dzieci. W toku wojny ciężko stwierdzić, jaka jest skala problemu. W rozmowie z "SE" rzecznik komendanta głównego policji, Mariusz Ciarka, mówi, czy do handlu ludźmi dochodzi także na terenie Polski i czy wojna na terytorium naszego sąsiada wpływa na to, że policja rejestruje takie przestępstwa. Czy polska policja od początku wojny odnotowała przypadki handlu ludźmi? - Polska policja, wspomagając działania straży granicznej w rejonie przejść granicznych z Ukrainą, z zakresem swoich działań podejmuje wzmożone czynności mające na celu utrzymywanie ładu i porządku publicznego w rejonie przygranicznym. Zdajemy sobie sprawę z zagrożenia związanego z handlem ludźmi i podjęliśmy odpowiednie kroki, aby zapobiec temu zjawisku, aczkolwiek - co należy podkreślić - do chwili obecnej nie odnotowaliśmy żadnego potwierdzonego przypadku tego zjawiska, chociaż w Polsce jest już ponad 2,3 mln uchodźców - przekonuje Ciarka. I dodaje. - Skierowani do służby policjanci mają obowiązek reagowania na wszelkie sygnały o nieprzestrzeganiu prawa, w tym możliwości zaistnienia przestępstwa handlu ludźmi. Nadmienić należy, iż największy nacisk został położony na identyfikację osób małoletnich pozostających bez opieki jako potencjalne ofiary handlu ludźmi. Na chwilę obecną funkcjonariusze policji nie ujawnili przypadków związanych z procederem handlu ludźmi związanym z wybuchem wojny na Ukrainie. Policja podejmuje wszelkie niezbędne kroki do zapewnienia bezpieczeństwa uchodźcom z Ukrainy na terenie Polski, co przejawia się obecnością funkcjonariuszy służb prewencji (w mundurze) oraz kryminalnych (po cywilnemu) w miejscach dużych skupisk uchodźców gdzie m.in. rozdają ulotki, informują o zasadach bezpieczeństwa, o konieczności zachowania ostrożności, a także prowadzą działania na rzecz ujawniania osób, które mogą chcieć wykorzystać trudną sytuację uchodźców - przekonuje rzecznik policji.
Jednym z bardziej brutalnych aktów przemowy podczas wojny jest gwałt. Czy policja odbiera sygnały o tym, że uchodźcy padają ofiarami gwałtów na terenie Polski? - Dotychczas odnotowaliśmy jeden przypadek zgwałcenia obywatelki Ukrainy w mieszkaniu we Wrocławiu - w tym przypadku policjanci zareagowali z pełną stanowczością i już po kilkudziesięciu minutach od zgłoszenia sprawca tego haniebnego czynu został zatrzymany, a policja wystąpiła z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Wymaga podkreślenia, że nie stwierdza się wzmożonej ilości przestępstw na tle seksualnym z udziałem obywateli pochodzenia ukraińskiego, którzy przybyli do Polski po wybuchu wojny - podsumowuje Ciarka.