Zmiana wisi w powietrzu, ale jaką formę w końcu przybierze – nie wiadomo. Radykalnym demonstracjom sprzyja fakt, że następne wybory są bardzo odległe. Rewolucjoniści nie chcą czekać trzy lata. Uważają, że kres obecnej władzy powinien nastąpić już teraz. Słabością radykałów jest brak liderów. Ostra retoryka nie może przesłaniać faktu, że z facebookowo-ulicznego fermentu nie wyłonił się jeszcze charyzmatyczny przywódca. Bez takiego lidera trudno przekształcić potencjalną energie buntu w siłę polityczną. Być może media społecznościowe zmieniają wiele, ale wydaje się wciąż potrzebna jest osoba, która byłaby symbolem, twarzą i zarazem szefem ruchu. Na razie kandydatów na inteligenckiego Wałęsę czy Leppera nie widać.Niezależnie od tego, jak powiedzie się ulicznym radykałom, czeka nas zapewne tąpnięcie na scenie politycznej. Na razie chyba żadna z istniejących partii opozycyjnych nie stała się politycznym ramieniem oddolnego buntu. Najbliżej tego jest ruch Szymona Hołowni, ale trudno oczekiwać, by polityk nie ukrywający swego katolicyzmu, stał się głównym profitentem antykatolickiego zrywu. Zmiany czekają też Zjednoczoną Prawicę i tu – paradoksalnie – są łatwiejsze do przewidzenia. Bardzo wątpliwe by obecny obóz rządowy poszedł razem do wyborów. Napięcia są w nim zbyt wielkie. Jarosław Kaczyński coraz trudniej znosi sytuacje w której ogon – czyli Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin – macha psem, czyli PiS-em. Sojusznicy są dziś przez prezesa PiS postrzegani jako balast, którego przy pierwszej okazji trzeba się pozbyć. Tą okazją będą na pewno wybory, ale może wcześniej pojawi się jakaś inna. Przecież tyle się dzieje…Igor Zalewski
Igor Zalewski: Czas zmian
Gdzie teraz nie spojrzeć tam kryzys. Albo pożar. Albo załamanie. Takie nagromadzenie negatywnych czynników zawsze w historii prowadziło do głębokich zmian. Czasem rewolucyjnych, wymuszanych przez ulicę albo wręcz zbrojny bunt. Czasem demokratycznych, dokonywanych przy pomocy kartki wyborczej.