Sędzia Igor Tuleya

i

Autor: archiwum se.pl

Igor Tuleya: Jestem obiektywnym sędzią

2013-01-18 17:41

Czy rodzinne historie sędziego wpływają na jego orzecznictwo?

"Super Express": - Czy chciałby pan coś doradzić sędziemu Wiesławowi Johannowi, który w Trybunale Konstytucyjnym wycofywał się z orzekania w sprawie adwokatury i ustroju Warszawy, gdyż był adwokatem, a jego żona radną w stolicy? Może np., żeby dał sobie spokój z takimi skrupułami?

Igor Tuleya: - Niczego nie mogę doradzić panu sędziemu Johannowi. Mogę się odnieść tylko do mojej osoby.

- Właśnie. Pana mama została objęta ustawą dezubekizacyjną, a pan orzeka w procesach lustracyjnych.

- Nie ma żadnych powodów, abym w procesach lustracyjnych składał oświadczenie o wyłączenie mnie z orzekania. Zresztą nigdy ze strony uczestników takich postępowań nie było wniosku o wyłączenie mojej osoby.

- Nie chodzi o istotę wyroków, które pan wydaje, lecz o ich zewnętrzny odbiór. Bo jeżeli sędzia orzeka w sprawach bliźniaczych do sytuacji, w jakiej znalazła się kiedyś jego mama, to - być może niesprawiedliwie, ale na pewno łatwo - można mu zarzucić stronniczość...

- Taki odbiór wydaje mi się jednak mało prawdopodobny, bo nie ma żadnych procesowych przeszkód, abym orzekał w tego typu sprawach.

- Część opinii publicznej odebrała pana uzasadnienie wyroku w sprawie Mirosława G. jako krytykę fundamentów IV RP. Można pomyśleć, że coś jest na rzeczy, jeżeli lustratorów skrytykował syn osoby negatywnie zlustrowanej...

- Nie mogę się ustosunkowywać do pytań dotyczących procesu Mirosława G.

- Jak pan ocenia decyzję sądu lustracyjnego w sprawie pana mamy? Oceniono ją sprawiedliwie czy skrzywdzono? Pytam, bo przecież nasze czyny są w znacznej mierze determinowane przez nasze poglądy.

- Jako sędzia nie mogę się wypowiadać na temat mojego światopoglądu. Jednocześnie muszę zapewnić, że jeżeli w moim odczuciu byłyby jakieś przeszkody - np. stosunek osobisty - które mogłyby rzutować na rozstrzygnięcie w jakiejś prowadzonej przeze mnie sprawie, to wtedy złożyłbym oświadczenie o wyłączeniu od sądzenia.

- Jak więc pan odczuwa argumentację na "nie" dla pana uczestnictwa w procesach lustracyjnych?

- Ta sytuacja nie jest dla mnie zaskoczeniem. W 2007 r. już byłem "lustrowany rodzinnie". Jest to wkalkulowane w zawód sędziego, że może się spotkać z prześwietlaniem jego życia prywatnego czy rodzinnego. Trudno jest mi się z tym pogodzić, ale nie mam żadnych zastrzeżeń do mediów - dociekanie jest prawem dziennikarza.

- W odpowiedzi na pana głośne uzasadnienie "SE" zamieścił wywiady z osobami, które miały do czynienia z "wymiarem sprawiedliwości" za życia Stalina. Opowiedzieli o metodach daleko innych niż te, które pan wymienił na sali sądowej. Człowiek uczy się całe życie - czy gdyby teraz pan orzekał w tej sprawie, użyłby pan tego samego porównania czy jednak innego?

- Bez komentarza.

Igor Tuleya

Sędzia