Zawarł przy tym w swym komentarzu niezbyt skrywaną, ale za to obrzydliwą supozycję, że nasze milczenie wynika z przyzwolenia wobec metod, jakie stosował "News of the World". A wynajmował on hakerów, którzy włamywali się do skrzynek pocztowych w telefonach polityków, celebrytów czy rodziny królewskiej.
Być może Pawłowi Wrońskiemu nie mieści się to w głowie, ale tematy, które rozpalają jego umysł, nie muszą wcale rozpalać naszych Czytelników.
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: Sensacje TVN24, Wyborczej i Weekly World News
A tak jest właśnie w tym przypadku. Rynek prasowy na Wyspach Brytyjskich to nie kwestia waloryzacji rent i emerytur. To nie łamanie obietnic przedwyborczych rządzących polityków. To nawet nie złożenie doniesienia do prokuratury na minister zdrowia przez jej byłego współpracownika. Swoją drogą ciekawe, dlaczego "Gazeta" nie zająknęła się o tej ostatniej sprawie ujawnionej przez "Super Express", chociaż trąbiły o niej największe w Polsce media elektroniczne? Czyżby jakaś solidarność?
Wbrew sugestiom Wrońskiego w naszym milczeniu o sprawie, która kompletnie nie interesuje naszych Czytelników, nie ma żadnego drugiego dna. Tym bardziej nie może być mowy o jakiejś wydumanej solidarności zawodowej z przestępcami czy przyzwoleniu wobec metod nielegalnego zdobywania informacji. Działamy w ramach prawa, ale jak widać, niektórych nawet i to drażni.