W tej chwili w Trybunale czeka na rozpatrzenie ok. 30 spraw. Są tam m.in. skargi konstytucyjne skierowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczące takich zagadnień, jak karanie kierowców odebraniem prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Jest też skarga dotycząca przepisów Kodeksu karnego wykonawczego w sprawie składania przez skazanych wniosków, skarg i próśb do organów wykonujących orzeczenie. Do Trybunału Konstytucyjnego często zwracają się sądy powszechne rozstrzygające sprawy zwykłych obywateli. Jeżeli rząd chciałby być konsekwentny i konsekwentnie uznawać wyroki Trybunału za prywatne opinie pewnej grupy sędziów zgromadzonych przy ciasteczkach i cappuccino, to konsekwentnie powinien odmawiać publikacji każdego wyroku. Ale wtedy paraliż Trybunału uderzy w nas wszystkich. My wszyscy poniesiemy też konsekwencje, choćby finansowe, przewlekłych postępowań sądowych, które nie mogą się zakończyć, gdyż brak jest opinii Trybunału.
Klucze do rozwiązania konfliktu leżą w rękach PiS. To ta formacja ma bezwzględną większość w parlamencie, to ta formacja ma swojego prezydenta. Pytanie, czy ma wolę szukania kompromisu?
Są w PiS jego zwolennicy, jak choćby wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, który mówi w wywiadzie dla "Super Expressu", że choć w opinii Komisji Weneckiej jest wiele przewrażliwienia, to powinna się ona stać przedmiotem prac parlamentu i powinna zostać potraktowana poważnie.
Czy zostanie? Podobno nadzieja umiera ostatnia, ja jednak w szybki kompromis nie wierzę. Eskalowanie konfliktu leży bowiem w politycznym interesie i PiS, i opozycji. A że tracimy my wszyscy... Nie pierwszy to raz politycy urządzają igrzyska naszym kosztem.
Zobacz: Krzysztof Skiba: To niedźwiedzia przysługa dla prezydenta Dudy