Pomysł SLD, by Sejm uczcił setną rocznicę urodzin I sekretarza KC, uznając obecny rok rokiem Edwarda Gierka, to absolutne kuriozum. Rozumiem, że lewica bawiąc się truchłem Gierka, próbuje wykorzystać sentyment części Polaków do tej postaci. Sentyment psychologicznie zrozumiały, bo na tle prymitywnego Gomułki i krwawego Jaruzelskiego towarzysz Edward, znający francuski i goszczący w Warszawie Nixona, Forda oraz Cartera, jawi się jako prawdziwy salonowiec. Zresztą białą legendę Gierka - wielkiego budowniczego Polski, liberała i przyjaciela Kościoła - budują nie tylko politycy mający serce po lewej stronie. Nie wiem, na ile świadomie, ale budują ją też politycy i publicyści prawicowi. Odsyłam do artykułu Jana Filipa Staniłko z pisma "Arcana", którego materiał zatytułowany "Tęsknota za ťdrugą PolskąŤ" to swoisty pean na cześć rządów Gierka. A jeśli komuś niewiele mówi nazwisko Staniłko, to przypomnę umizgi Jarosława Kaczyńskiego do mieszkańców Sosnowca i jego stwierdzenie, że Gierek był polskim patriotą. Swoją drogą ciekawe, czy PiS poprze inicjatywę Sojuszu.
Propozycja SLD jest kuriozalna nie dlatego, a może nie głównie dlatego, że próbuje zakłamywać historię. Jest kuriozalna, bo pokazuje, że opozycja nie ma żadnego pomysłu na przejęcie władzy i na stworzenie alternatywy dla gabinetu Tuska. Dopełnieniem tej kuriozalnej propozycji powinno być teraz powierzenie posłowi Dariuszowi Jońskiemu, wybitnemu intelektualiście i znawcy historii najnowszej, funkcji oficjalnego szerzyciela kultu towarzysza Gierka.