Reforma była powszechnie chwalona w kraju i za granicą. Minęło 11 lat i okazuje się, że nowy system wcale tak idealny nie jest, a świadczenia, jakie otrzymają przyszli emeryci, będą co najmniej skromne. Rząd postanowił więc system "zreformować". Ostatecznej koncepcji tej "reformy" wciąż nie znamy, ale wszystkie propozycje, które się pojawiają na jej temat, wskazują na jedno - chodzi o to, aby ograniczyć wpłaty z budżetu do OFE, a tym samym zmniejszyć dług publiczny. Jedynym celem "reformy" stało się więc łatanie dziury budżetowej, a nie troska o obywateli. Mówiąc kolokwialnie, to taki skok na naszą kasę, bo konsekwencją tych zmian będę w przyszłości jeszcze mniejsze emerytury.
Przeczytaj koniecznie: Rząd spiera się o obniżenie rent. Bez zmian renty mogą być wyższe od emerytur
Daleki jestem od ulegania histerii, jaką urządzają OFE, bo ani nie osiągają one tak świetnych wyników, jak zapowiadały, ani nie wierzę w ich troskę o przyszłych emerytów. OFE troszczą się o swój zysk, a ten, jeśli plany rządu zostaną zrealizowane, gwałtownie zmaleje.
Ale prawda jest taka, że rząd chce wprowadzić reformę systemu poprzez zamordowanie go. To nie jest najlepszy pomysł. Przede wszystkim dla nas, przyszłych emerytów.