Sezon ogórkowy mamy w pełni. Jeśli ktoś nie wierzy, niech poczyta, posłucha lub poogląda tzw. opiniotwórcze media. Przez cały czwartek toczyła się dyskusja, czy Donald Tusk obejmie funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. Dowodem na to, że otrzymał tak prestiżową propozycję, były wspólne zdjęcia szefa polskiego rządu z szefową rządu niemieckiego podczas pogawędki na balkonie. Absurd? Idiotyzm? Aberracja? Nic z tych rzeczy. To poważna publicystyka polityczna, bo przecież wypowiadali się w tej materii dziennikarze z tzw. opiniotwórczych mediów, wybitni politolodzy i równie wybitni politycy obozu rządzącego, którzy co prawda z Parlamentem Europejskim i strukturami unijnymi nie mają żadnej styczności, ale akurat wydawcy programów mieli do nich telefon.
Ta dyskusja toczyła się również wczoraj już po fiasku szczytu unijnego. W jednym z najbardziej znanych publicystycznych programów radiowych wybitna dziennikarka wybitnego tygodnika (oczywiście opiniotwórczego) roztaczała nawet dramatyczne wizje Polski bez Donalda Tuska, która bez przywództwa szefa PO stacza się w otchłań. Zastanawiałem się przez chwilę, dlaczego w debatach na temat tego, jak to ważne stanowiska obejmą polscy politycy z szefem rządu na czele, nie brali udziału nasi eurodeputowani czy europarlamentarzyści z innych krajów. Jeśli ktoś jeszcze zastanawiał się dlaczego, odpowiedź znajdzie w dzisiejszym "Super Expressie" (obok). Jacek Saryusz-Wolski, europoseł PO, mówi wprost: "Na szczycie nazwisko premiera w ogóle w tym kontekście nie padło". I dodaje, że to zwykły szum informacyjny. Taki potwór z Loch Ness.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail