To prawda, że szefowa MAK podczas sławetnej konferencji wykazała się niebywałą butą i arogancją. To prawda, że raport pomija zaniedbania strony rosyjskiej i jako taki nie oddaje całej prawdy o tragicznym locie. Ale jego fundamentalna część nie budzi wątpliwości ekspertów i prokuratury. Do katastrofy by nie doszło, gdyby polscy piloci byli lepiej wyszkoleni, przestrzegali przepisów i wbrew zdrowemu rozsądkowi i wszelkim zasadom nie lądowali w skrajnie trudnych warunkach. Tu-154M w ogóle nie powinien wystartować z Okęcia!
Ale ta bolesna prawda jest dla polityków PiS nie do przyjęcia właśnie dlatego, że jest bolesna. Histeria posłanki Kempy i jej politycznych kompanów nie zmieni faktów. Po ich niezbyt mądrych wypowiedziach, które w ogóle zaprzeczają, że ponosimy jakąkolwiek winę za tę katastrofę, czekam jeszcze na argument, że pilot nie mógł się pomylić, bo przecież mamy najlepszych pilotów i stworzyliśmy Dywizjon 303. Z takimi "argumentami" i taką "logiką" ciężko polemizować.