Tabuny polityków i politologów od rana do wieczora raczą nas swymi niezbyt oryginalnymi ocenami i pseudoanalizami na temat tego wiekopomnego wydarzenia. Wystarczy jednak pójść do najbliższej apteki czy na bazarek i przysłuchać się rozmowom ludzi, żeby wrócić na ziemię. Polaków nie interesuje specjalnie los mało znanego karierowicza, ale atakująca drożyzna.
Przeczytaj koniecznie: Ceny PALIW jeszcze WZROSNĄ. Przez drożyznę nie pojedziesz na wakacje!
Wczoraj GUS podał niepokojące dane dotyczące przyspieszającej inflacji. W kwietniu, licząc rok do roku, wyniosła ona 4,5 proc. Wzrost inflacji to skutek drożejących produktów i usług. W ciągu ostatniego roku zdrożało niemal wszystko - owoce (o 20,7 proc.), drób (o 17,3 proc.), paliwa (o 13,9 proc.), pieczywo (o 10,7 proc.), gaz (o 7,6 proc.), prąd (o 6,8 proc.). Ale po komunikacie GUS nie było wystąpienia premiera, który powiedziałby, jaki rząd ma plan na powstrzymanie drożyzny i zahamowanie inflacji. Nie widziałem ministra finansów czy gospodarki albo chociaż posłów Platformy, którzy teoretycznie zajmują się gospodarką. Jak zwykle żałosną nieudolnością wykazała się opozycja, która milczy w tej sprawie. A milczy, bo nie ma żadnego pomysłu.
Polskim politykom najłatwiej przychodzi zajmowanie się samymi sobą. Najpierw są słowa, zazwyczaj głupie. Później komentarz do tych słów, a jeszcze później komentarz do komentarza. Od czasu do czasu pojawi się jakiś mniej lub bardziej wyszukany bon mot, bo to się fajnie sprzedaje w telewizji. A jakiś pomysł na gospodarkę? Plan walki z inflacją i drożyzną? Niestety, takiego nie ma.