Tymczasem premier Tusk mówił: - Przynajmniej tyle politycy powinni zrozumieć, że jeśli nie jesteśmy w stanie gwarantować podwyżek ludziom, to nie możemy sobie sami dawać nagród...
Opinie zwykłych Polaków, które można przeczytać pod naszymi artykułami na se.pl, są dużo mniej subtelne niż uwagi szefa rządu.
Niespecjalnie śledzę działalność Senatu, więc by nadrobić zaległości, wszedłem na oficjalną stronę izby wyższej. I aż zaparło mi dech w piersiach od pracowitości senatorów. W styczniu odbędą się aż dwa posiedzenia - łącznie cztery dni pracy. W grudniu było podobnie - cztery dni ciężkiej harówki. I tak przez cały rok - co dwa tygodnie dwa dni pracy, wyłączając wakacje i przerwy świąteczne rzecz jasna. Tak, wiem, są jeszcze komisje senackie, konferencje, otwarcia wystaw i wizyty notabli mongolskich.
Kiedy Platforma kilka lat temu proponowała likwidację Senatu, uważałem to za tani populizm. Dziś wiem, że Senat, a na pewno Senat w takim kształcie, nie jest nam potrzebny. Nie wpływa ani na poprawę jakości stanowionego prawa, ani na kształt debaty publicznej. Te nieliczne pożyteczne inicjatywy z powodzeniem mogłaby przejąć mniej liczna np. izba samorządowa.
A co do samego marszałka Borusewicza, to jego zachowanie i wypowiedzi świadczą nie tylko o arogancji, ale i niezbyt dużym rozsądku. Skoro nie chce wziąć lekcji etyki od "Super Expressu", zapewne weźmie ją od wyborców. Ale wtedy będzie dużo boleśniejsza.