Zbigniew Hołdys

i

Autor: archiwum se.pl

Hołdys uważa, że posła PiS trzeba zbadać w kierunku PEDOFILII. Chodzi o znanego polityka

2018-09-27 12:41

Na fali powstania filmu "Kler" na jaw wychodzą kolejne przypadki pedofilii wśród księży. Przypominane są także wstrząsające historie znane od lat, m.in. księdza z Tylawy, który został skazany za molestowanie sześciu dziewczynek. Gdy było prowadzone postępowanie w tej sprawie, duchownego miał bronić Stanisław Piotrowicz, ówczesny szef prokuratora zajmującego się bulwersującą sprawą, a dziś popularny poseł PiS.

Według relacji "Gazety Wyborczej" Piotrowicz mówił wtedy, że całowanie dziewczynek w usta to tylko "dawanie ciumka", a nie przestępstwo. Z kolei obmacywanie miał tłumaczyć oddziaływaniem "zdolnościami bioenergoterapeutycznymi". - Konsekwentnie brał stronę proboszcza. Oraz Kościoła, który go bronił, na czele z abp Józefem Michalikiem, biskupem diecezji przemyskiej i (wtedy) wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski - twierdzi portal oko.press. Do sprawy na Twitterze ponownie odniosła się Hanna Lis. jej zdaniem rzeczywistość jest znacznie gorsza, niż ta przedstawiona w filmie "Kler". Dowodem na to mają być choćby słowa Piotrowicza.

Do wpisu dziennikarski odniósł się Zbigniew Hołdys. "Po prawdzie należałoby oficjalnie przebadać Piotrowicza na okoliczność ewentualnego posiadania tej dewiacji. Bo pedofila bronić w taki sposób może (choć nie musi) ktoś mocno zainteresowany" - ocenił były lider Perfectu.