Według relacji "Gazety Wyborczej" Piotrowicz mówił wtedy, że całowanie dziewczynek w usta to tylko "dawanie ciumka", a nie przestępstwo. Z kolei obmacywanie miał tłumaczyć oddziaływaniem "zdolnościami bioenergoterapeutycznymi". - Konsekwentnie brał stronę proboszcza. Oraz Kościoła, który go bronił, na czele z abp Józefem Michalikiem, biskupem diecezji przemyskiej i (wtedy) wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski - twierdzi portal oko.press. Do sprawy na Twitterze ponownie odniosła się Hanna Lis. jej zdaniem rzeczywistość jest znacznie gorsza, niż ta przedstawiona w filmie "Kler". Dowodem na to mają być choćby słowa Piotrowicza.
Do wpisu dziennikarski odniósł się Zbigniew Hołdys. "Po prawdzie należałoby oficjalnie przebadać Piotrowicza na okoliczność ewentualnego posiadania tej dewiacji. Bo pedofila bronić w taki sposób może (choć nie musi) ktoś mocno zainteresowany" - ocenił były lider Perfectu.