Adam Hofman nie dość, że zamiast pracować w pocie czoła w Madrycie – balował, to teraz jeszcze twierdzi, że żadnej kilometrówki nie brał! Co więcej, były już członek PiS, zapiera się, że coś takiego jak kilometrówka nie istnieje i jest wymysłem mediów!
ZDJĘCIA HOFMANA Z MADRYTU
Niestety, poseł wciąż plącze się w tym, co mówi. W udzielonym tygodnikowi „wSieci” wywiadzie najpierw stwierdza, że kilometrówki nie istnieje: "W naszym przypadku nie ma czegoś takiego", po czym mówi: „Ponownie powtarzam: nie brałem żadnej „kilometrówki”, czyli potwierdza, że ona jednak jest, bo jak można brać lub nie brać nieistniejącą rzecz? A czym jest owa kilometrówka? To zwrot, jaki dostają posłowie za każdy przejechany kilometr.
Sprawdź: Bezczelny Adam Hofman idzie w zaparte. My jednak MAMY DOWODY jego oszustwa! Tylko w Super Expressie!
Zdaniem Hofmana nie jest ważne to czym poseł wybiera się służbową podróż. Może to być rower, hulajnoga albo pociąg, a pieniądze jakie polityk dostaje w ramach zwrotu, to zawsze tyle, ile kosztuje najtańszy bilet lotniczy. Ale poseł Hofman swoje, a kancelaria Sejmu swoje. Jak dowiedział się „Super Express”: „Jeśli poseł udaje się w podróż służbową samochodem, który jest jego własnością, to przysługuje mu zwrot kosztów według stawek za 1 km przebiegu”.
Czytaj: PiS ŻĄDA wyrzucenia Sikorskiego z Platformy Obywatelskiej! Co zrobi Ewa Kopacz?
Kilometrówka - jest czy jej nie ma?
Poseł Hofman albo o tym nie wie, albo wiedzieć nie chce. Grunt, że mimo iż do Madrytu poleciał samolotem, to w dokumentach jak wół stoi „Karta podróży samochodem prywatnym”. Jednak i tka uwaga posła nie zraża i ma on wytłumaczenie: po prostu nie ma innych druków, są tylko takie z „Podróżą samochodem”, więc trzeba wypełnić papiery takie, jakie są i nie marudzić. „Bo innego formularza umożliwiającego określenie miejsce i czasu podróży w Kancelarii Sejmu nie ma. Można albo wziąć bilet od Kancelarii Sejmu, i wtedy niczego takiego się nie wypełnia, albo samemu organizować wyjazd. I wtedy, niezależnie, czy jedziemy pociągiem, rowerem, czy samochodem, wypełnia się właśnie „kartę podróży samochodem prywatnym”. To pismo oznacza tylko tyle, że nie chce się biletu, więc przysługuje ekwiwalent w wysokości jego ceny” podsumował Hofman w wywiadzie. Czyli jakby nie patrzeć, to Hofman twierdzi, że jest niewinny i stał się ofiarą nagonki. Hmm..., nic tylko współczuć.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail