Henryk Wujec radzi Ukraińcom: Lepiej jest rozmawiać, niż się pozabijać

2013-12-12 3:00

Czy okrągły stół to dobre, czy szkodliwe rozwiązanie dla Ukrainy?

"Super Express": - Polscy, ale także wielu zachodnich polityków przekonuje Ukraińców do tego, żeby zorganizowali u siebie okrągły stół. Czy na pewno robimy im tym przysługę, czy raczej wpychamy na minę?

Henryk Wujec: - Nie bardzo rozumiem, co to miałaby być za mina?

- Panie ministrze! W Polsce minęło prawie 25 lat od okrągłego stołu. A niech pan wrzuci ten temat między kilku polityków, nawet z dawnej opozycji. Wiadomo, co się będzie działo.

- Wie pan, w sytuacjach bardzo poważnych konfliktów rzeczywiście najbardziej klarowną sytuacją jest ta, w której się wzajemnie pozabijamy. Wtedy po latach nie będzie, z kim toczyć sporów. Upierałbym się, że lepszym wyjściem jest jednak dialog. Stało się tak nie tylko w Polsce, ale także na Węgrzech, w Czechach. Oczywiście ma to sens tylko wtedy, gdy obie strony przystępują do tego dialogu serio, bez pozorowania go. Na Ukrainie jest takie zagrożenie.

- Prezydent Janukowycz pozoruje chęć rozmów?

- Niby proponuje ten okrągły stół, ale z drugiej strony wyprowadza przeciwko manifestantom oddziały Berkutu. Nie widzę jednak innej metody poza dialogiem.

- Wspomniał pan koniec PRL i innych krajów komunistycznych, kiedy zdecydowano się na te rozmowy przy okrągłym stole. Tyle że to były kraje z dyktaturą. Wybory na Ukrainie Polska i inne kraje UE uznały za demokratyczne.

- Nikt nie podważa demokratycznego mandatu prezydenta Janukowycza. Narzekamy jednak na wiele niedostatków demokracji w Polsce, ale do tego, jak wygląda to na Ukrainie, nie da się do tego porównać. Nie jest może z tym tak źle jak w Rosji, ale jest to demokracja oligarchiczna. I w takiej sytuacji nie bardzo mają sens hasła nawołujące do dymisji prezydenta. Za rok i trzy miesiące i tak będą wybory. Dialogu przy okrągłym stole jednak bym nie wykluczał. Tym bardziej że jest pole do porozumienia.

- Tym bardziej po co okrągły stół? Gdyby panu na początku 1989 roku powiedziano, że władze PRL rozpoczną rozmowy przy okrągłym stole, ale za półtora roku i tak będą wolne wybory, to siadłby pan do tych rozmów? Po co?

- Wie pan, to są sytuacje nieporównywalne, bo na Ukrainie proces demokratyzacji jest jednak rozwinięty, a PRL był dyktaturą. Pojawia się jednak pytanie, czy warto tkwić w tym konflikcie przez prawie półtora roku? Konflikt powstał z powodu wstrzymania procesu podpisywania porozumienia z Unią Europejską. Zmiany nastawienia prezydenta właściwie bez słowa wyjaśnienia, w ciągu chwili. I nie chodzi o jakiś dokument, ale o konkretne reformy, zmianę cywilizacyjną i uruchomienie strefy wolnego handlu. Czekanie przez rok na wybory tego sporu nie rozwiąże.

- Nie rozwiąże, ale czy organizacja takiego okrągłego stołu nie zaszkodzi ukraińskiej opozycji, jeszcze bardziej ją konfliktując i dzieląc? Pojawią się zarzuty, oskarżenia... Pamięta pan, co się działo w Polsce. Przy okrągłym stole zabrakło wielu stron opozycji, decydowano za kulisami, kto się pojawi, a kto nie. Później o wielu organizacjach i działaczach zapomniano. W Polsce paradoksalnie uratowało was to, że porozumienia okrągłego stołu okazały się nieaktualne.

- Szereg pańskich sugestii mówiących o zagrożeniach jest słusznych. Tyle że na Ukrainie nie ma alternatywy! Zgadzam się, że zachowanie opozycji tej opozycyjnej trójki będzie bardzo ważne. I dlatego mam pewne nadzieje na udział w takich rozmowach przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy mogą odegrać tam taką rolę, jaką odegrała przy okrągłym stole w Polsce strona kościelna.

Rozmawiał Mirosław Skowron