Günther Oettinger o wycofaniu żarówek 60 W: Oświetlajmy Europę taniej!

2011-09-09 14:17

Dzięki wymianie wszystkich żarówek przeciętna rodzina mogłaby obniżyć swoje wydatki związane z elektrycznością aż o 50 euro rocznie - mówi specjalnie dla "SE" Günther Oettinger, komisarz europejski ds. energii

"Super Express": - Od tak dawna stanowią one część naszego codziennego życia, że ich brak może wydawać się dziwny. A jednak. Wraz z początkiem września standardowe żarówki 60-watowe stopniowo zaczną znikać ze sklepowych półek, w efekcie wejścia w życie unijnego zakazu ich dalszej sprzedaży. Dlaczego?

Günther Oettinger: - Odpowiedź jest prosta - żarówka Edisona, która służyła nam od ponad 100 lat, nie jest już najbardziej nowoczesnym źródłem światła, ponieważ zużywa zbyt dużo prądu. Nowe rodzaje oświetlenia, np. żarówka energooszczędna lub kompaktowa lampa fluorescencyjna (CFL), pozwalają zaoszczędzić aż do 80 proc. energii, zaś okres ich użytkowania jest do 10 razy dłuższy.

- A jak te oszczędności przełożą się na konkretną polską rodzinę?

- Dzięki wymianie wszystkich żarówek przeciętna rodzina mogłaby obniżyć swoje wydatki związane z elektrycznością aż o 50 euro rocznie, zaś w skali całej UE można by co roku zaoszczędzić ilość energii odpowiadającą produkcji 10 elektrowni oraz 15 milionom ton emisji dwutlenku węgla - co równa się wycofaniu z ruchu drogowego 7 mln samochodów (czyli np. wszystkich aut zarejestrowanych w Holandii). Jak widać, to liczby, które przekładają się na niebagatelne kwoty.

- Może pan wskazać jeszcze jakieś zyski?

- Powyższa zmiana wpłynie na europejską strategię na rzecz zmniejszenia zużycia energii i emisji gazów cieplarnianych. Europa nie może już sobie pozwolić na marnowanie energii. Efektywność jest jednym z głównych celów unijnej strategii "Europa 2020" na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju, a także stanowi zasadniczy element przejścia na gospodarkę nastawioną na racjonalne wykorzystanie zasobów. Jako że niewykorzystana energia nie szkodzi klimatowi ani nie zanieczyszcza środowiska, efektywność energetyczna jest jednym z najważniejszych czynników sprzyjających realizacji naszych długofalowych celów związanych z energią i klimatem.

- Nas w Polsce szczególnie interesuje pozyskiwanie zarówno gazu, jak i energii z różnych źródeł...

- Efektywność jest również jednym z najtańszych sposobów na zwiększenie bezpieczeństwa dostaw energii, bo mniejsze zużycie oznacza mniejsze uzależnienie od importu. Z kolei w przypadku państw członkowskich, które nie zamierzają przejść na energię jądrową lub od niej odchodzą, osiągnięcie powyższego celu ma zasadnicze znaczenie, bo sama energia odnawialna nie rozwiąże problemu dostaw energii. Pod wieloma względami efektywność energetyczną można zatem traktować jako największe źródło energii w Europie. Mając to na uwadze, przywódcy państw UE już w 2007 r. wyznaczyli ambitny cel dotyczący efektywności energetycznej.

- Jak w praktyce wygląda realizacja tego celu?

- Do 2020 r. zużycie energii w Unii Europejskiej ma zostać ograniczone o 20 procent. Częścią tej strategii jest właśnie stopniowe wycofywanie tradycyjnych żarówek. Inne jej elementy to m.in. umieszczanie na urządzeniach w gospodarstwach domowych oznakowań informujących konsumentów, czy dany produkt jest energooszczędny. W ten sposób UE już przyczyniła się do wprowadzenia udoskonaleń technicznych, dzięki którym 90 proc. lodówek, pralek i zmywarek posiada obecnie klasę "A", czyli najwyższą w poprzednim systemie oznakowania. Jest to opłacalne zarówno pod względem zużycia energii, jak i wydatków - przeciętna pralka wyprodukowana 15-20 lat temu zużywała 1,5 kWh i 100 litrów wody. Obecnie nowoczesne urządzenie zużywa 0,85 kWh i 40 litrów wody - nowa pralka pozwala zatem zaoszczędzić ok. 80 euro rocznie. Jednak to wciąż za mało, by zrealizować nasze cele dotyczące efektywności energetycznej. W obecnych warunkach do 2020 r. osiągniemy zaledwie 10-proc. redukcję zużycia, czyli połowę wartości docelowej.

- Wykonaliście tylko połowę planu. W czym tkwi problem?

- Komisja Europejska przedstawiła w czerwcu tego roku nowe wnioski - obejmujące nie tylko gospodarstwa domowe, ale również organy administracji publicznej, przedsiębiorstwa sektora energetycznego i przemysł. Istotną dziedzinę stanowi tu budownictwo mieszkaniowe, ponieważ prawie 40 proc. całej energii zużywanej w UE wykorzystuje się w budynkach prywatnych i publicznych - do oświetlenia, w urządzeniach elektrycznych, ale przede wszystkim do ogrzewania (67 proc.). Oznacza to, że dobra izolacja i modernizacja mają zasadnicze znaczenie. Dlatego też proponujemy, aby organy administracji publicznej podniosły wskaźnik modernizacji z 1,5 proc. do 3 proc. Ponadto zaproponowaliśmy, aby przedsiębiorstwa sektora energetycznego pomagały konsumentom w zmniejszaniu zużycia energii. We Francji i w Wielkiej Brytanii takie rozwiązanie okazało się bardzo korzystne - konsumenci płacą niższe rachunki za energię, a przedsiębiorstwa częściowo prowadzą działalność w innych sektorach, np. oferując nie tylko sprzedaż energii, ale również usługi energetyczne.

- Ale w Polsce już słychać głosy, że nie zrezygnujemy z tradycyjnych żarówek, a Unia nie będzie nam narzucać swoich złych rozwiązań...

- Pora spojrzeć prawdzie w oczy - oszczędzać energię chce nie tylko Europa czy biurokraci w Brukseli. To zjawisko globalne, co widać na przykładzie tradycyjnej żarówki. Została ona zakazana w USA, a także w Australii, Kanadzie i Korei Południowej. Podobne regulacje zamierzają wprowadzić Chiny, Indie i Rosja. Jedynie dzięki połączeniu pełnego wdrożenia istniejących i nowych środków, które zaproponowano w dyrektywie w sprawie planu na rzecz efektywności energetycznej i oszczędności energii, będziemy mogli zmienić nasze codzienne życie na lepsze, a także uzyskać oszczędności wynoszące nawet 1000 euro na gospodarstwo domowe rocznie, zwiększyć konkurencyjność europejskiego przemysłu, utworzyć do 2 mln miejsc pracy i jednocześnie zmniejszyć roczne emisje gazów cieplarnianych o 740 mln ton.

Günther Oettinger

Komisarz europejski ds. energii