"Super Express": - Jest pan zadowolony ze swojego wyniku?
Grzegorz Napieralski: - Pokazałem, że Polacy nie są skazani na wybór między różnymi wersjami prawicy. Bo to żaden wybór. Nastąpiło nowe otwarcie, a lewica wróciła tam, gdzie jej miejsce, czyli do pierwszej ligi. Teraz musimy grać o mistrzostwo. Mamy skład, który daje nadzieję na przyszłość. Jest w SLD spora grupa młodych, kreatywnych i przebojowych ludzi. Dziś dziękuję wszystkim moim wyborcom, współpracownikom, a przede wszystkim mojej kochanej żonie Gosi.
- Kogo elektorat lewicowy poprze w drugiej turze?
- Zobaczymy. Dla mnie ta kampania wcale się nie kończy. Mam zaplanowane spotkania, będę jeździł po kraju i rozmawiał z wyborcami. Razem zadecydujemy, co zrobić. Nie wykluczam żadnego rozwiązania.
- Poprzecie tego, kto da więcej?
- Ja kupczeniem się nie zajmuję. Interesują mnie ludzie, ich sprawy i problemy, a nie stołki.
- A pan osobiście, na kogo zagłosuje?
- Proszę mnie nie podpuszczać. Wybór jest trudny, bo obaj kandydaci są do siebie bardzo podobni. W kampanii usiłowali się zmienić, ale ja mam dobrą pamięć. Zobaczymy. Będę musiał wybrać mniejsze zło.