"Super Express": - Jak pan ocenia premiera Donalda Tuska?
Grzegorz Napieralski: - Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Premier traci kontrolę nad tym, co dzieje się w jego własnym środowisku, i to jest mój główny zarzut. Wiele złego dzieje się w poszczególnych ministerstwach, polityce kadrowej rządu. Nikt nad tym nie panuje, przez co słabnie państwo, które nie jest ani sprawne, ani skuteczne. Hochsztaplerzy i złodzieje mogą spokojnie funkcjonować, a ludzie biedni tracą.
- Jak ocenić zatem to, że pomimo tego słabnącego Tuska opozycja wydaje się w oczach wyborców jeszcze słabsza?
- Brakuje nowej, czytelnej alternatywy.
- Przecież to wy powinniście być alternatywą jako opozycja!
- Rozmawiam z ludźmi i widzę, że oczekują oni na jakąś nową propozycję, na inną drogę. Chcą świeżego powiewu w polityce. Wyborcy lewicy nie widzą jednak grupy ludzi, która powie: my jeszcze nie rządziliśmy, nie popełnialiśmy błędów i chcemy polski sprawiedliwej i uczciwej. Tu jest szansa dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Pozwolę sobie zauważyć, że SLD jednak trochę porządził. Uznanie was za tych, którzy: "jeszcze nie rządzili, nie popełniali błędów", wymagałoby chyba dystansu przekraczającego prawa fizyki.
- Owszem, SLD musi trochę rzeczy zmienić. Pokazać ławę nowych ludzi, którzy są przygotowani do rządzenia. Być może SLD brakuje trochę chęci walki. Wyborcy oceniają polityków po tym, czy czegoś im się chce, czy o coś walczą. SLD brak takiego pazura, w pozytywnym sensie. Zdecydowanej niezgody na to, żeby w Polsce rządził i dyktował warunki Amber Gold, by było kolesiostwo Platformy.
- Patrząc na Kaczyńskiego i Millera można powiedzieć, że brakuje im różnych rzeczy, ale woli walki i zadziorności raczej nie...
- To prawda. Byliśmy razem na Wybrzeżu i widać, że to jest facet, któremu się chce. Myślę tu raczej o całym Sojuszu. Brakuje mi w nim trochę tego pazura.
- Przecież to pan jest w SLD! Dlaczego wam tego brakuje?
- Problemem jest chyba polityka medialna SLD, brak prezentowania róż-nych polityków. Zmiana tego wizerunku to zadanie dla władz SLD. Powinniśmy też, w każdej partii, wyzbyć się takiej wewnętrznej konkurencji, która polega na kreowaniu wąskiej grupy ludzi. Błędem jest podejście: ja będę brał wszystkie zaproszenia mediów na siebie.
- Leszek Miller bierze na siebie wszystkie zaproszenia mediów?
- Nie, przecież przewodniczący nas ciągnie w górę! To byłby najlepszy premier na trudne czasy. Zadaniem drużyny powinno być jednak wspieranie lidera, a nie konkurencja. Sam byłem liderem i wiem, że bez odpowiedniej, różnorodnej drużyny nie wygra się. Jeżeli wyborcy zobaczą konsekwencję u polityków, zaangażowanie, to za nimi pójdą. To musi się odrodzić w SLD. Jest też sprawa mediów...
- Litości, pan też będzie narzekał na media?
- Nie! Chodzi o to, że Platforma wciąż lepiej niż inni uwodzi media. Ma tu lepszą taktykę. Ekipa Tuska umie też grać na przeszłości. Ktoś mówi: afera hazardowa lub Amber Gold? Odpowiadają na to: "afera Rywina". Ale kiedy to było?! PiS coś im zarzuca? Odpowiadają, że przecież Kaczyński wymyślił Ziobrę, który rwał się do aresztowań. Ale przecież Arłukowicz jest dziś gorszy niż Ziobro!
- Na lewicy to chyba coś jak porównanie ze Stalinem?
- A co on zrobił z profesorem Szaflikiem, wybitnym okulistą!? Zgadzam się z Wojtkiem Olejniczakiem, że Arłukowicz stosuje metody Ziobry: opluć, oskarżyć, a później przeprosić. Tylko patrzeć, jak lekarze będą się bali pomóc ludziom, bo władza coś im zacznie zarzucać. PO straszy demonami przeszłości, choć pod jej rządami wróciły w gorszym wydaniu. Prędzej czy później i tak się znudzą. Znudzili się nawet Tony Blair i Helmut Kohl. Niebawem ludzie będą głosować "na każdego, byle nie na Tuska".
Grzegorz Napieralski
Poseł i były przewodniczący SLD