"Super Express": - Jest pan zaskoczony zwycięstwem Andrzeja Dudy?
Grzegorz Napieralski: - Choć to wynik zaskakujący, to jednak można go było przewidzieć w każdym aspekcie.
- Spodziewał się pan, że już w I turze Komorowski będzie miał problemy z Dudą?
- Widać było, że sztab prezydenta przespał ważne momenty, a PO nie potrafiła odnaleźć się w sytuacji, kiedy narasta zmęczenie jej rządami. Nikt tego w PO nie dostrzegł. Ona sama przestała otwierać się na nowe środowiska, będąc pewna, że jakoś te wybory przetrwa. Wynik Kukiza pokazuje jasno, że trzeba dzisiaj zmiany w polityce. Potrzeba nowych ludzi, nowego pokolenia.
- Rzeczywiście, Kukiz pobił rekord, jeśli chodzi o pozyskanie głosów niezadowolonych.
- To pokazuje, że Polacy oczekują nowego podejścia do polityki. Że chcą ludzi, którzy nie będą bali się wyjść na ulicę i rozmawiać ze społeczeństwem, być blisko ludzkich spraw. Widać, że na lewo od PiS i PO jest bardzo dużo miejsca dla nowych polityków.
- Magadalena Ogórek to nowa twarz, niby lewicowa, i marne 2,5 proc.
- To klęska Leszka Millera. Przecież to on był twarzą tej kampanii. To on wymyślił panią Ogórek i to on ponosi za tę katastrofę pełną odpowiedzialność. Wierzę, że teraz zachowa się honorowo i jeszcze dziś z grupą najbliższych współpracowników poda się do dymisji.
- Wynik pani Ogórek oznacza koniec SLD jako partii parlamentarnej?
- W tym kształcie tak. Proszę zwrócić uwagę, że ostatnie sondaże partyjne wskazywały, że Sojusz jest na granicy progu wyborczego. Kampania prezydencka Magdaleny Ogórek pociągnęła nas w dół. To koniec. To totalna klęska.