"Super Express": - W relacjach UE z Rosją Bruksela od dawna zachowuje się zachowawczo. Nie zanosi się też, by po wczorajszym szczycie ktoś w Europie wymagał od Kremla poszanowania demokracji, szczególnie w kontekście niedawnych wyborów do Dumy?
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zobras: - Suma dotychczasowych wypowiedzi najważniejszych polityków europejskich, odnoszących się do kwestii nieprawidłowości w wyborach w Rosji, jest zbyt nikła. Tę słabość wobec Rosji widać coraz wyraźniej. Przecież nawet prezydent Miedwiediew poczuł się zmuszony przez protesty do odniesienia się do fałszerstw wyborczych. To dobrze, świadczy to o poczuciu słabości rządzących wobec rosnącego w siłę społeczeństwa. Niestety na tym tle Unia wygląda dziś na bardziej miękką i niezdecydowaną od samych Rosjan! Wyraźnie nie nadąża za szybkimi zmianami w Rosji.
-Amerykanie, w przeciwieństwie do UE, wyjątkowo mocno włączyli się we wspieranie demokratycznych żądań społeczeństwa. Tuż po wyborach głos zabrała Hillary Clinton. Jak na nią bardzo ostro wypowiadając się o Rosji. Senat USA grozi sankcjami za śmierć Siergieja Magnickiego. Czemu Amerykanie potrafią przyjąć twardy kurs, a Europa nie?
- To wyraz ciągłości polityki wobec Rosji jeszcze z czasów zimnej wojny. Z każdej strony. USA cały czas pozostawały na czele twardej walki z komunizmem. Europa Zachodnia była wówczas zdecydowanie bardziej łagodna, co w dużej mierze wynikało ze strachu przed sowiecką potęgą wojskową. Choć czasy się zmieniły, Europa pozostała dalej wstrzemięźliwa wobec poczynań Kremla. Jest przez to zresztą dużo mniej skuteczna w swojej polityce.
- Nie jest tak, że Europa Zachodnia ma po prostu więcej wspólnych interesów i powiązań gospodarczych z Rosją? Wobec Łukaszenki czy Janukowycza może przyjąć twarde stanowisko, bo to niewiele ją kosztuje. Z Putinem jest inaczej. Jest co stracić w konkretnych kwotach...
- Niewątpliwie tak jest. Europa w wielu dziedzinach gospodarki jest silnie powiązana z Rosją. Jej bezpośrednie sąsiedztwo jest też dużo ważniejsze politycznie niż dla Amerykanów. Waszyngton działa globalnie i swoje interesy gospodarcze, a coraz bardziej też polityczne, realizuje w Azji Wschodniej. Europa nie.
- Ta trochę cyniczna postawa Europy rodzi pytanie, na ile szczere jest powszechnie głoszone przez polityków krajów Unii Europejskiej przywiązanie do wartości demokratycznych i praw człowieka. Podobno tak je cenią...
- Poszczególne kraje mogą i będą zapewne w jakiś sposób zwracać Rosji na to uwagę. Jeżeli chodzi o całość Unii Europejskiej w obecnym kształcie, to jestem raczej pesymistą. Jej polityka wobec reszty świata jest zależna od najsłabszych ogniw. Wystarczy, że jeden kraj będzie niechętny zaostrzeniu kursu wobec Rosji i cała polityka twardej ręki wobec niej pójdzie do kosza.
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zobras
Politolog. Uczelnia Vistula