Grzegorz Braun

i

Autor: archiwum se.pl

Grzegorz Braun: Trzeba się modlić o zdrowie Tuska, aż będzie go można osądzić

2012-11-29 17:54

Trwa eliminowania świadków zamachu smoleńskiego. Wzywam do modlitwy o zdrowie Tuska do czasu aż będzie go można postawić przed sądem.

 

„Super Express”: - „Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat” – prokuratura zajęła się wyjaśnieniem czy to o panu...


Grzegorz Braun: - Działanie prokuratury jest oparte na fundamentalnej pomyłce, czy złośliwym przeinaczeniu. Ja nie nawołuję do zbrodni. Przeciwnie – nawołuję do surowego karania zbrodni. Ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni zdrady stanu. Jestem zwolennikiem prawa. Bezkarność zaprzaństwa i zdrady – a z takim stanem rzeczy mamy do czynienie w tym nieszczęsnym post-PRL – prowadzi do upadku państwa.

Do stanowienia i egzekwowania prawa są powołane odpowiednie organa. A w swojej głośnej wypowiedzi, jak rozumiem, nawołuje pan, żeby ludzie dobrej woli brali sprawy w swoje ręce.


To źle pan rozumie. Nie nawołuję do amatorszczyzny, lecz do profesjonalizmu.

Do szkolenia się w ramach bojówek?


Nie wzywam do samosądów – wzywam do sądów. Nie wzywam do bezprawia – wzywam do  stosowania prawa. Wzywam sądy do działania wobec zdrajców i zaprzańców.

Czyli kule – przez które teraz taki raban z prokuraturą – które powinny świstać (bo wiara w pacyfizm to przesąd) mają być z papieru a pole walki ma się znajdować na planszy, tak?


Pana i czytelników „Super Expressu”, którzy zechcą się zatrzymać na chwilę nad tym problemem, proszę o uprzejmość zapoznania się z moją wypowiedzią w jej kształcie integralnym nie zaś zmanipulowanym przez funkcjonariuszy frontu ideologicznego reprezentujących centra propagandy antypolskiej, takie jak „GWiazda Śmierci” z ulicy Czerskiej, czy ta druga z ulicy Wiertniczej w Warszawie.

O kogo panu chodzi?


O „Gazetę Wyborczą” i TVN – to są dziś przodujące centra promocji zdrady i zaprzaństwa jako obowiązujących koncepcji politycznych i wzorców osobowych.

Prokuratura na pewno zapozna się z pana wypowiedzią w jej kształcie integralnym – i wtedy wszystko będzie jasne.


Prokuratura po raz kolejny się ośmieszy realizując polityczne zlecenie wydane przez wyżej wspomniane centra. Jak działa prokuratura widzimy wszyscy. Po rozmyślnych zaniechaniach i planowych przeoczeniach w sprawie zamachu smoleńskiego nie można mieć złudzeń co do tego, czy staje na wysokości zadania. Nie, nie staje.

Jest pan elokwentny i posługuje się kwiecistą polszczyzną. A jeżeli rozumieć pana wprost, to proszę: kule powinny świstać, wyprawić na tamten świat, rozstrzelać co dziesiątego...


Posądza pan redaktorów „Gwiazd Śmierci” o niewyrobienie – o prostoduszność, która nie pozwala im pojąć subtelności mojego przekazu? Otóż wyprowadzam pana z błędu. To są łobuzy kute na cztery nogi. Uruchomiona nagonka jest oparta na kłamstwie, pomówieniu i manipulacji.

Wracam do instrumentarium pana języka – po co te kule, rozstrzeliwania...?


Bo mamy sytuację wojenną. Państwu polskiemu została wytoczona niewypowiedziana wojna, której pierwszym krwawym aktem był zamach smoleński – fizyczna likwidacja naszej przywódczej elity. W związku z tym należy się zachowywać adekwatnie do tej sytuacji. Żartami i gawędziarstwem nie da się odzyskać niepodległości Polski.

Proszę wyjaśnić, jak ma wyglądać adekwatne zachowanie.


Zdrajcy i zaprzańcy muszą być przynajmniej nazwani po imieniu po to, żeby – w momencie, gdy Polska wróci – można ich było postawić przed sądami i żeby się wtedy za bardzo nie dziwili. W aktualnych okolicznościach powinniśmy się martwić o bezpieczeństwo premiera. Jest on bardzo istotnym świadkiem w sprawie zamachu smoleńskiego – jest jedynym człowiekiem, który kiedyś ewentualnie może zeznać, o czym rozmawiał z Włodzimierzem Putinem na molo w Sopocie w 2009 r.. Ponieważ trwa akcja eliminowania świadków, więc i on nie może się czuć bezpiecznie – wie z jakimi ludźmi się zadał. Korzystając z okazji, wzywam wszystkich świadomych patriotów do troski i modlitwy o zdrowie i przytomność umysłu Donalda Tuska do czasu, aż będzie go można postawić przed sądem i przykładnie ukarać za zdradę, której się dopuścił.

Czy nie może pan odpuścić „Gazecie Wyborczej”? Kto chce niech czyta, kto nie – to nie.


Chwała Bogu coraz mniej Polaków tę antypolską gadzinówkę czyta – stąd jej poważne problemy finansowe. No ale podżeganie do przestępstwa, utrudnianie śledztwa, wprowadzanie w błąd wymiaru sprawiedliwości, to są przestępstwa kodeksowe które powinny być ścigane z urzędu.

Ale „Gazeta Wyborcza” nie jest świadkiem w sądzie. Ona tylko przez swoje okulary opisuje rzeczywistość.


Gdyby Józef Goebbels dożył, to byłby sądzony przed trybunałem w Norymberdze. Być może osobiście fizycznie nie skrzywdził żadnego człowieka, ale nie wahamy się go nazywać zbrodniarzem.

Jeżeli nawet uznamy go za dziennikarza, to trzeba dodać, że był to dziennikarz w fotelu ministra. „Gazeta Wyborcza” nie jest ministerstwem.


Adam Michnik wielokrotnie przechwalał się swoimi wpływami w elicie postkomunistycznej. Przechwalał się swoją inicjatywą, swoimi możliwościami wpływania na pierwsze osoby w państwie. Chwalił się swoimi nadzwyczajnymi możliwościami w kontakcie chociażby z innym sprzedawczykiem, Aleksandrem Kwaśniewskim, czy jemu podobnymi. Funkcjonariusze z ul. Czerskiej i z ulicy Wiertniczej walczą z niepodległością mojego państwa, walczą przeciwko istnieniu mojego narodu. I trybunały ustanowione przez naród i przez państwo – gdyby ono kiedyś wróciło do stanu, że tak powiem, używalności – powinny się o nich upomnieć.

Leży panu na sercu dobro pana i narodu i chciałby pan, żeby pana wizja została wcielona w życie. Może przez styl wypowiadanych przez pana sądów szkodzi pan jej i środowisku osób jednomyślnych z panem?


Nazywanie rzeczy po imieniu jest wartością – jest bowiem, ośmielę się zauważyć, dobrem dosyć rzadkim w polskim życiu publicznym . Warto zabiegać o to, by zdrajcy i zaprzańcy nie mieli taryfy ulgowej i żeby komisarze frontu ideologicznego nie uchodzili za niezależnych dziennikarzy, bo nimi nie są.

Czyli ten rodzaj rozgłosu nie przeszkadza panu?


Wypowiedziałem się publicznie – w publicznej dyskusji, do udziału w której zostałem zaproszony, a jak grzecznie pytają, to ja grzecznie odpowiadam, co mi w duszy gra – ale, dalibóg, proszę nie przeceniać moich wpływów i nie przypuszczać, że w tej nagonce jest moja inicjatywa. Przede wszystkim staram się robić filmy – ot, np. ostatnio: „TRANSFORMACJA – OD LENINA DO PUTINA”.

Grzegorz Braun. Reżyser, publicysta, zdeklarowany monarchista; autor i współautor m.in. głośnych filmów dokumentalnych: „Plusy dodatnie, plusy ujemne” i „TW Bolek” (o współpracy L. Wałesy z SB), „Towarzysz Generał” i „Towarzysz generał idzie na wojnę” (o biografii W. Jaruzelskiego) .

Nasi Partnerzy polecają