flaga Razem

i

Autor: Jan Bielecki/East News flaga Razem

Groźby, wyzwiska i publiczny lincz. Mobbing w partii Razem?! Są zeznania świadków

2022-02-09 15:24

Według doniesień Gazety.pl byli działacze Razem mieli doświadczać gróźb, przemocy słownej, prób ośmieszania, ostentacyjnego lekceważenia, wyzwisk i publicznego linczu. Te wszystkie sytuacje odbiły się mocno na zdrowiu psychicznym ofiar. Skutkowało to depresją, a nawet próbami samobójczymi.

O niepokojących sytuacjach do jakich dochodzi w szeregach partii, było głośno w 2020 roku, kiedy to była członkini rady krajowej partii Agnieszka Herrmann opisała na Twitterze, że “Razem to partia zarządzana wewnątrz za pomocą twardego mobbingu”. Wpis o podobnej treści zamieściła także w 2021 roku. Mówiła wtedy o mobbingu, próbach samobójczych oraz “zaszczuwaniu ludzi”. 

Herrmann o sytuacji rozmawiała również z Gazeta.pl. Powiedziała, że sama była świadkiem “mobbingu, zaszczuwania, zajeżdżania ludzi”. Udostępniła dziennikarzom także kontakt do osób, które miały doświadczać tego typu przemocy. 

Jak wskazują redaktorzy - partia nie pytała Herrmann o szczegóły sprawy. Ugrupowanie przekazało jedynie, że “każdy, kto ma konkretne zarzuty, może zgłosić swoją sprawę do sądu koleżeńskiego”. 

Herrmann przyznała, że także ona sama doświadczyła słownej przemocy ze strony jednego z działaczy. Sytuacja miała mieć miejsce w styczniu 2017 roku podczas nieformalnego spotkania po walnym zebraniu okręgu zielonogórskiego. Jak wskazała rozmowa dotyczyła wizyty Adriana Zandberga i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk w Słubicach. 

- Zapytałam działacza, który organizował to spotkanie, czy na miejscu będzie policja. Mieliśmy wtedy problemy z nacjonalistami, obawialiśmy się, że znów się pojawią - tłumaczyła działaczka. W odpowiedzi usłyszała, że "jeśli będzie nadal blokowała wizytę zarządu krajowego w Słubicach, to tak ją załatwi, że się nie pozbiera". 

Zarząd zielonogórskiego okręgu zgłosił sytuację partyjnemu komitetowi dyscyplinarnemu 24 stycznia 2017 roku. Herrmann powiedziała, że sprawę “zamieciono pod dywan”. 

Partia nie była w stanie wyjaśnić Gazecie.pl, co zrobiono ze zgłoszeniem. W oświadczeniu wskazano, że nawet jeśli zapadał jakiś wyrok, został on już usunięty z wewnętrznych baz. Wyroki są usuwane z organów ugrupowania z baz po dwóch latach. 

ZOBACZ TAKŻE: Adrian Zandberg reaguje na zachowanie Putina: Potrzebujemy europejskiej armii

Depresja, próby samobójcze, mocno nasilony mobbing 

W rozmowie z dziennikarzami pan Piotr przyznał, że sytuacje, jakie miały w szeregach partii mocno odbiły się na jego zdrowiu psychicznym. Powiedział, że “przypłacił je epizodem ciężkiej depresji”. Mówił także o próbach samobójczych.

W ugrupowaniu działał dwa lata. Odszedł w 2017 roku. Jak wyjaśnił - doświadczał “ciągłego mocno nasilonego mobbingu, o którym ówczesny zarząd krajowy wiedział, a nawet go akceptował”. 

Z kolei inna działaczka, jedna z koordynatorek ugrupowania, poinformowała o swoim odejściu w 2019 roku na “Mównicy” (wewnętrznym internetowym forum Razem). Pisała, że “powodem był mobbing”, dokładniej mobbing poziomy, czyli stosowany przez innych działaczy i pracowników ugrupowania. 

Kobieta przekazała, że "przez praktycznie cały czas jej pracy zawodowej w Razem stosowana była wobec niej przemoc". Napisała, że padła ofiarą między innymi "bezustannych negatywnych uwag i krytyki", "obmowy, rozsiewania plotek, prób ośmieszenia i skompromitowania", "fałszywego oceniania jej zaangażowania w pracę", "kwestionowania podejmowanych przez nią decyzji" oraz "braku reakcji pracodawcy mimo tego, że regularnie mu to wszystko zgłaszała".

W artykule Gazety.pl została opisana także skomplikowana sprawa Doroty Budacz. 

Adrian Zandberg komentuje sprawę

Partia podkreśla, że obecny zarząd nie ma dostępu do orzeczeń sądu koleżeńskiego z okresu dwóch lat oraz ugrupowanie “nie gromadzi takich informacji. 

Gazeta.pl zapytała osoby, które wcześniej zasiadały w zarządzie o to, czy były świadome sytuacji. 

- Faktycznie, działalność sądu koleżeńskiego oceniana była przez dużą część osób w Razem negatywnie, przede wszystkim ze względu na niedostateczną troskę o ochronę osób pokrzywdzonych. (...) Dyskusja, która rozegrała się na forum, była bardzo ostra i wymagała interwencji moderacji. Pamiętać jednak należy, że osoby moderujące forum robią to w swoim czasie wolnym, więc nie zawsze mają możliwość reagować w czasie rzeczywistym -powiedziała dziennikarzom Julia Zimmermann. Zaznaczyła też, że to nie zarząd moderuje forum. 

Adrian Zandberg przyznał, że w sprawie pana Piotra na początku istnienia partii “były problemy" z “kulturą dyskusji w internecie”. 

- Dyskusje, w których brały udział setki osób z całej Polski, nie były moderowane. Pojawiały się w nich wypowiedzi agresywne i niekulturalne. Dlatego kilka lat temu zarząd partii zdecydował o wprowadzeniu moderacji - powiedział.

“Ani słowa od posłów o tym, czy ich zdaniem problem na pewno miał polegać tylko na niedokładnym moderowaniu forum” - pisze Gazeta.pl

Express Biedrzyckiej - Jacek Ozdoba: estem rozczarowany postawą Andrzeja Dudy. To wywieszenie białej flagi
Sonda
Czy sondaże wyborcze mają sens?