- Naszym zdaniem działa w Warszawie zorganizowana grupa przestępcza, która ma swój przyczółek w warszawskim Ratuszu. (.) Bez udziału Ratusza ten proceder byłby niemożliwy - twierdzi Śpiewak. O możliwości postawienia zarzutów Gronkiewicz-Waltz mówi się od miesięcy, ale do tej pory żadne kroki nie zostały podjęte. Sytuacja miałaby się zmienić po ostatnich zatrzymaniach w sprawie afery. Do aresztu trafił mecenas specjalizujący się w reprywatyzacji Robert N., a także były wicedyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami w warszawskim Ratuszu Jakub R. Zatrzymano również urzędników Ratusza - Gertrudę J.-F. oraz Mariusza P. - Dwaj urzędnikcy, którzy siedzą w areszcie, to jedyni, którzy mieli pełnomocnictwa pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Oprócz nich właśnie ona - zaznacza Śpiewak. Czy prezydent Warszawy może usłyszeć prokuratorskie zarzuty braku odpowiedniego nadzoru nad procesem wydawania decyzji reprywatyzacyjnych przez urzędników stołecznego Ratusza? Wrocławska prokuratura, która prowadzi śledztwo, zaprzecza. - Stanowczo dementuję. To nie są zamierzenia prokuratury we Wrocławiu - mówi nam rzecznik Anna Zimoląg.
Tymczasem wczoraj Onet.pl ujawnił, że prokuratura bada, czy w 2008 r. urzędnicy stołecznego Ratusza wzięli 2,5 mln zł łapówki. Sprawa dotyczy niekorzystnej dla Ratusza decyzji dotyczącej gigantycznego terenu ogrodów działkowych na Saskiej Kępie, a w zawiadomieniu do prokuratury wymienia się jako podejrzanych: prezydenta i wiceprezydenta Warszawy. - Zarzuty są bezpodstawne. Mają charakter wyłącznie polityczny - mówi nam rzecznik Ratusza Bartosz Milczarczyk. Również prokuratura w tej sprawie jest powściągliwa. - Śledztwo jest w początkowej fazie, dotyczy bardziej urzędników Ratusza niż konkretnych osób, prowadzone jest w sprawie, nikomu nie postawiono do tej pory zarzutów - mówi nam prok. Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Zobacz: Będzie śledztwo ws. nocnego wejścia Misiewicza do CEK NATO