Od lat Paweł Graś jest prawą ręką Donalda Tuska. Były szef PO zabrał go do Brukseli, gdy obejmował stanowisko szefa Rady Europejskiej, by służył mu dobrą radą. Tymczasem podczas szczytu NATO Tusk został bez wsparcia swojego kluczowego doradcy. I stał się obiektem żartów. Bo okazało się, że największym problemem dla byłego premiera było ustawienie się do zdjęcia, tzw. family foto, obejmującego najważniejszych uczestników obrad. Tusk kluczył, błądził pomiędzy przywódcami, aż w końcu wskazano mu właściwe miejsce... koło Andrzeja Dudy (44 l.). Złośliwcy od razu skomentowali, że były szef PO po prostu nie chciał być na zdjęciu obok prezydenta Polski.
A Graś się w piątek bawił. W godzinach południowych wypił piwko, a od wieczora do nocy raczył się winem z dobrymi kolegami z partii: Michałem Kamińskim (44 l.) i Jackiem Protasiewiczem (49 l.). Zapomniał o pracy? - Nie będę komentował tej sprawy. To był mój czas prywatny - skwitował nam Graś.
ZOBACZ: Szczyt NATO w Warszawie ZAKOŃCZONY. Następny będzie w Brukseli