Mariusz Janicki: Granicą uległości wobec Rydzyka są listy wyborcze

2011-08-28 11:49

Czy środowisko Radia Maryja stało się kolejną "przystawką" połkniętą przez Prawo i Sprawiedliwość - zastanawia się publicysta "Polityki" Mariusz Janicki

"Super Express": - Posłowie PiS związani ze środowiskiem Radia Maryja na listach tej partii są albo przesuwani na odległe pozycje, jak Anna Sobecka, albo znikają z nich, jak Ryszard Bender. To koniec romansu Kaczyńskiego z Rydzykiem?

Mariusz Janicki: - Już wcześniej uważałem, że Jarosław Kaczyński tak bardzo opóźnia ujawnienie list, gdyż szykuje jakąś niespodziankę dla Tadeusza Rydzyka. Chce, oczywiście, jak najdłużej korzystać z poparcia Radia Maryja, ale nie zamierza być trzymany przez nikogo w szachu. Pokazał, że w jego uległości wobec toruńskiej rozgłośni jest granica i są nią listy wyborcze.

- Kaczyński aż tak bardzo uzależnił się od Radia Maryja?

- Nigdy nie pozwalał, żeby ktoś wpływał na jego działania, choć oczywiście musiał pójść na kilka ustępstw na rzecz ojca Rydzyka i tolerować niektóre sprawy. Niemniej wydaje się, że nie chce, żeby środowisko z nim związane miało silną pozycję w jego przyszłym klubie parlamentarnym. Czekają go politycznie ciężkie czasy, więc musi mieć ludzi pewnych. Nie może sobie pozwolić na jakiś drugi ośrodek władzy, który będzie mu z boku dyktował, co ma robić.

- Jest to próba otwarcia się na inny niż tradycyjnie PiS-owski elektorat?

- Nie sądzę. Widać, że stara się utrzymać to, co ma, i w pełni wykorzystać potencjał swojego elektoratu. Nie ma prób pozyskania bardziej centrowego czy liberalnego wyborcy, bo Kaczyński i tak nie może liczyć na jego poparcie. Będzie go raczej zniechęcał do głosowania.

- A środowiska radiomaryjne i tak na niego zagłosują?

- Późną publikacją list Kaczyński osiągnął jedno - Tadeusz Rydzyk nie zdąży przeorientować się na inne środowisko polityczne. Istnieje oczywiście zagrożenie ze strony ugrupowania Marka Jurka, ale za mało jest czasu, żeby całą tę machinę przestawić na Prawicę RP. Nie ma w tej chwili rezerwowej inicjatywy politycznej, którą Radio Maryja mogłoby wykorzystać, i Kaczyński bardzo dobrze o tym wie.

- Ojciec Rydzyk będzie próbował wbić jakąś szpileczkę Kaczyńskiemu czy ewentualną zemstę zachowa na później?

- Myślę, że w tej chwili nie będzie żadnych zgrzytów między oboma panami. Proszę zwrócić uwagę, że Radio Maryja bardzo dużo zainwestowało politycznie w PiS. Z drugiej strony cała ideologia posmoleńska opiera się na Radiu Maryja i mediach z nim związanych. Gwałtowne zerwanie nie jest możliwe. Ta symbioza jest zbyt silna.

- W przyszłości nie będzie prób zerwania z tym współuzależnieniem na dobre?

- W dłuższej perspektywie nie wykluczam, że po zerwaniu się Kaczyńskiego ze smyczy ojciec Rydzyk może szukać alternatywy politycznej lub nawet próbować ją budować. Pamiętajmy jednak, że do tej pory nic z tego nie wychodziło. Zawsze jest jakaś silna partia prawicowa wypełniająca przestrzeń, którą gospodaruje Rydzyk. W tej chwili jest PiS i budowanie alternatywny dla niego nie ma sensu.

- Przetasowania na listach PiS pokazują, że Jarosław Kaczyński zawsze instrumentalnie traktował Radio Maryja?

- Nie od dziś traktuje wszystkie środowiska bardzo instrumentalnie. Nigdy nie pozwala sobie wejść na głowę i stracić kontroli nad swoim elektoratem, bo ten należy do Kaczyńskiego i prezes Prawa i Sprawiedliwości nie zamierza się nim dzielić. Pamiętamy, jak wielką wagę przykłada do tego, aby nie wyrosła mu żadna konkurencja na prawicy. Jeśli zobaczy, że Rydzyk próbuje tworzyć jakąś alternatywę, nastąpi ponowne zbliżenie.

Mariusz Janicki

Szef działu politycznego "Polityki"