Jan Rulewski

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Jan Rulewski: Grad wybrał osobisty interes

2012-07-24 4:00

Czy również PO ma problem z nepotyzmem w swoich szeregach? Rozmowa z senatorem PO Janem Rulewskim

"Super Express": - Premier Tusk zapowiedział zdecydowaną walkę z nieprawidłowościami w resorcie rolnictwa i okolicach, które mają być udziałem PSL. PO jest bez winy i może ciskać kamienie w koalicjanta?

Jan Rulewski: - Nie wiem, czy Platforma jest winna, bo to daleko idące stwierdzenia. Wiem natomiast, że w przypadku Platformy możemy mówić o zaniechaniu.

- Na czym to zaniechanie miałoby polegać?

- Chodzi o ustawę kominową. Na bazie doniesień medialnych o tworzeniu spółek córek, które pozwalały obejść ustawę, napisałem do ministra skarbu, aby uregulować te sprawy. Niestety, do dziś nie dostałem żadnej odpowiedzi.

- Nie ma w PO woli, żeby walczyć z mechanizmami, które prowadzą do nadużyć?

- Stwierdzam, że nie. Pisanie ustaw, których nikt nie czyta, okazuje się robotą głupiego, która demoralizuje.

- Może z mechanizmami nie chce się Platformie walczyć, ale w imię standardów można walczyć z nepotyzmem, który wcale nie jest specjalnością PSL. Taka żona ministra Budzanowskiego jest dyrektorem Biura Ministra Transportu. Krzysztof Kilian, przyjaciel premiera i jego nieoficjalny doradca, jest prezesem PGE. Przykłady można mnożyć. To zaniechanie PO czy wręcz grzech?

- Myślę, że premier jest przeciwnikiem nepotyzmu i jego pochodnych. Problem polega jednak na tym, że wziął na siebie za dużo obowiązków i nie jest w stanie przyjrzeć się dokładnie temu wszystkiemu, co dzieje się w partii. Wydaje mi się też, że luki w kontroli to także wina źle działającej Kancelarii Premiera.

- Tylko że wspomniany Krzysztof Kilian czy Aleksander Grad, również bliski człowiek Tuska, który ma budować naszą jądrową przyszłość za 110 tys. miesięcznie - to nie są osoby, o których dziwnych karierach premier mógł nie wiedzieć. To obciąża Tuska?

- Jest trochę tak, że wszyscy przywódcy w pewnym momencie, gdy pojawiają się trudności, stawiają na zaufanych ludzi, a nie na specjalistów.

- Premier woli teorię, że Aleksander Grad to uzasadniona nominacja, bo to państwowiec. Nie wiem tylko, z czego to wnosi. Może z tego, że przyjął "tylko" 110 tys. zł pensji, a nie 200 tys.

- Trochę mnie ta nominacja zaskoczyła. Z jednej strony bowiem, choć podejmuje się ambitnego zadania, to co on może wiedzieć o budowie elektrowni jądrowych. Z drugiej zaś uważam, że praca posła czy ministra jest bardziej prestiżowa niż bycie menedżerem.

- Niektórzy wolą mniej prestiżu, a więcej pieniędzy. A wiadomo, że Aleksander Grad jako minister takiej pensji by nie dostał.

- Cóż, służba w parlamencie czy ministerstwie daje satysfakcję budowania dobra wspólnego. Menedżer woli zarobić, niż budować dobro, jakim jest państwo.

- Minister Grad też woli zarabiać?

- Takie odnoszę wrażenie. Odrzucił ideę budowania dobra wspólnego na rzecz osobistego interesu.

- Premier załatwił mu szansę na prywatę?

- Nie znam tajników tej operacji, choć podobno planowana była już od dawna.

- Niemniej budzi ona wątpliwości etyczne. A im więcej rozdrapujemy aferę taśmową, tym więcej takich wątpliwości, także wobec PO, się pojawia.

- Cóż, w miarę upływu czasu każda władza się rutynizuje.

- Jak pan to rozumie?

- Delikatnie mówiąc rutynizacja to budowanie układów, które z czasem się usztywniają i coraz trudniej coś zmienić. Stąd mamy do czynienia z coraz większymi nadużyciami.

- Samooczyszczenie w PO jest potrzebne, by tej rutynizacji zapobiec?

- Myślę, że przyszedł na to czas. Po pięciu latach u władzy trzeba dokonać analizy funkcjonowania państwa.

- I usunąć ludzi, którzy się zasiedzieli, aby pozbawić ich pokus?

- I taka możliwość istnieje.

- Jeśli premier szukałby pańskiej rady, żeby ukrócić nieprawidłowości, co by pan polecał?

- Aby rozpocząć debatę nad pewnymi pryncypiami - czym tak naprawdę powinna być Platforma.

- Czy urzędem pracy dla działaczy i ich rodzin, czy ugrupowaniem, które ma jakąś wizję polityczną?

- Właśnie - czy ma być jedynie przystawką do różnych biznesów, czy ugrupowaniem z krwi i kości. Ja zresztą mam do premiera żal o jedną rzecz. Kiedy stwierdził, że on stworzył PO, on jest premierem i to on przejmuje odpowiedzialność za partię i kraj, sprawił, że poczułem się bezrobotny. Bo przecież w takim razie, co ja mam do roboty w parlamencie?

- Niektórym taki układ raczej nie przeszkadza.

- A powinien. Premier bowiem nie jest w stanie objąć wszystkiego i powinna istnieć tu partia, która miałaby też wpływ ideowy na spółki Skarbu Państwa, w których funkcjonują nasi ludzie. A tak, premier ma teraz problem z nadzorem, który sam sprokurował.

Jan Rulewski

Senator Platformy Obywatelskiej