Jarosław Gowin, Jarosław Kaczyński

i

Autor: Jerzy Dudek / Forum

Gowinie, musisz! Jak lider Porozumienia zamienił Tuska w roli zbawcy Polski - pisze Tomasz Walczak

2021-02-18 7:35

Im bardziej rosną napięcia między koalicyjną metropolią na Nowogrodzkiej a jej peryferiami w Porozumieniu, tym głośniej słychać głosy „Gowinie, musisz!”, wzywające wicepremiera do rozwodu z PiS i małżeństwa z rozsądku z opozycją. Ni stąd, ni zowąd Gowin stał się centralną postacią polskiej polityki, w której wielu dostrzega kandydata na zbawcę Polski. Tak, tak, jesteśmy w momencie, kiedy wielu sfrustrowanych rządami Kaczyńskiego przestało oglądać się na Tuska, a patrzy tęsknie za Gowinem.

Przez kilka lat spora część opozycji to w Donaldzie Tusku widziała jedynego, który może postawić tamę szaleństwom prezesa PiS, wyczekując jego powrotu z ziemi belgijskiej do Polski. Im bardziej Tusk nie palił się do powrotu z Brukseli, tym bardziej za nim tęskniono. Czasami robiło się kuriozalnie, kiedy jeden z tygodników próbował go stanięcia w szranki z Kaczyńskim zachęcić, publikując okładkę, na której były premier galopuje na białym koniu. Dziś na rycerza na białym rumaku pasowano Jarosława Gowina, inwestując w niego całą nadzieję na zmianę władzy.

Problem z poszukiwaniem zbawców czy to w Tusku, czy Gowinie, polega na tym, że obaj nie są typem ryzykantów, którzy porzuciliby to, co mają, dla politycznych miraży. Tak jak Tusk ostatecznie wybrał rolę brukselskiego mandaryna jako pewniejszą niż powrót do Polski przyszłość, tak Gowinowi bardziej opłaca się dziś trwać w toksycznym związku z Kaczyńskim, gwarantującym minimalną stabilizację, niż wypłynąć na mętne opozycyjne wody.

Co prawda kuszony jest tam syrenim śpiewem polityków antyrządowych, ale zdaje sobie on sprawę z przynajmniej dwóch rzeczy. Raz, że może zostać potraktowany instrumentalnie i pozostawiony na lodzie, kiedy już z koalicji wyjedzie. Dwa, że nie może być do końca pewny, jak zachowaliby się jego partyjni koledzy, którzy trwają przy nim, póki stawianie się PiS nie wiąże się z utratą synekur i apanaży. Gdy zajrzałoby im w oczy widmo ich utraty, kto wie, czy Gowin nie pozostałby nagle generałem bez armii. Oczywiście, wie też, że Zjednoczona Prawica ma swój termin przydatności do użytku, który mija w 2023 r. i nie ma co liczyć, że Kaczyński znów weźmie Porozumienie na swoje listy. Ale to daje czas na odnalezienie się na scenie politycznej. Dziś rozpad koalicji nic przyniósłby Gowinowi wielkich korzyści. Mógłby za to oznaczać jego koniec w polityce. Na to sobie nie pozwoli.

Nasi Partnerzy polecają