Sławomir Jastrzębowski PROSZĘ NIE UŻYWAĆ

i

Autor: Andrzej Lange

Sławomir Jastrzębowski: Gowin i pełzający bezwstyd

2012-05-04 4:20

Żyjemy w kraju pełzającego bezwstydu. Tu, nad Wisłą, rządzący politycy naprawdę mogą zrobić wszystko i mogą to zrobić bezkarnie. Do tej pory sztandarem bezwstydu wydawało się uczynienie ze sportowej ignorantki Joanny Muchy ministra sportu, ale elita się rozwija.

Oto nowa odsłona bezwstydu, którą próbuje nam zafundować nie kto inny, tylko konserwatywny rzekomo minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jego pokrętne rozumowanie musi wzbudzać jednocześnie niedowierzanie i oburzenie. Otóż na politykach sprawujących ważne funkcje spoczywa obowiązek regularnego informowania o stanie majątku. Ma to zapobiegać korupcji. Kto chce zostać politykiem, ten musi zaakceptować to, że każdy obywatel będzie mógł mu grzebać w majątku i sprawdzać (mniej lub bardziej umiejętnie), czy nie wzbogacił się w nieuczciwy sposób, wykorzystując stanowisko. Żeby politycy w swoich oświadczeniach nas nie okłamywali, przepis zakłada teoretycznie nawet karę więzienia dla tych, którzy oszukują w zeznaniach. I tu na scenę wkroczył minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Chce znieść kary dla polityków za niezgodne z prawdą informowanie o majątkach. Jak to uzasadnia? Nadzwyczaj pokrętnie: karę trzeba znieść, ponieważ mimo naruszeń nie jest stosowana albo jest stosowana bardzo rzadko. Nie, panie ministrze, kary nie trzeba z tego powodu znieść, z tego powodu trzeba ją zacząć stosować! Ostatnio prokuratura, umarzając śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, uzasadniła to kuriozalnie: "Drzewiecki mógł nie wiedzieć o wszystkich podmiotach majątku należących m.in. do małżonki". Taaaak, pomysłowych mamy prokuratorów. Karierę ostatnio robiło określenie rzekomego pełzającego puczu, który w obliczu innego pełzacza zupełnie jest niegroźny. Myślę o pełzającym bezwstydzie.