Według Krystyny Szyszko jej mąż "miał zakaz występowania w telewizji publicznej". Jak przekonywała: - Nie wiem, czy państwo wiecie, ale miał zakaz występowania w telewizji publicznej. Miał zakaz do końca, nawet tuż przed śmiercią, przecież to była kampania wyborcza, współpracownicy męża próbowali z dziennikarzami rozmawiać. Następnie dodała: - Dziennikarze rozkładali ręce, pan Jacek Kurski od początku do końca pilnował tego, żeby drzwi telewizji publicznej dla męża były zamknięte!
Wdowa oskarżała także środowisko Zjednoczonej Prawicy, jakoby nie wspierało należycie jej męża. Jak z żalem podkreśliła, "najgorsze ciosy były od swoich". Z goryczą wspominała: - Czy państwo sobie wyobrażają, że mąż się spotkał z takim zarzutem, to jest trudne do uwierzenia: "ty się chwalisz wiedzą, ty jedziesz tam, chwalisz się wiedzą i ich denerwujesz". Chodziło o Unię Europejską. Proszę państwa, to jest fakt, mąż to usłyszał od ważnej osoby w Prawie i Sprawiedliwości. Miał zarzut, że ma wiedzę i z tej wiedzy korzysta, posługuje się nią!
Zobacz także: NIE ŻYJE Jan Szyszko, były minister środowiska [WIDEO]
To nie był koniec jej zarzutów pod adresem rządu, w którym działał Jan Szyszko. Wdowa dalej wyliczała: - Jedna z organizacji pozarządowych dostała 30 mln zł na akcję wykańczającą pana profesora Szyszkę, doprowadzenie do tego, żeby został usunięty z funkcji ministra. Nie wiem, czy państwo wiecie o tym, ale to są też fakty. Fakty też są takie, że np. sukcesy męża i ministerstwa były przypisane innym ministrom. Ci ministrowie się wypowiadali, nie mówiąc nic, że to nie jest ich zasługa!