14 kwietnia w Sejmie odbyło się głosowanie dotyczące wyboru nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, Zbigniewa Jędrzejewskiego. Małgorzata Zwiercan z Kukiz'15 postanowiła wówczas wyręczyć klubowego kolegę Kornela Morawieckiego i zagłosować za niego. Morawieckiego nie było bowiem wtedy na sali obrad. Ostatecznie Zwiercan wyświadczyła mu niedźwiedzią przysługę - sprawa wyszła na jaw, a w Sejmie rozpętała się burza. Posłowie opozycji apelowali o tzw. reasumpcję, czyli powtórzenie głosowania. Do wniosków nie przychylił się marszałek Sejmu, Marek Kuchciński, który prowadził wówczas obrady. Platforma Obywatelska złożyła zawiadomienie do prokuratury przeciwko Kuchcińskiemu. Śledztwa w tej sprawie jednak nie będzie. Z kolei, jak podaje RMF FM, rozpoczęcie śledztwa ws. głosowania na cztery ręce, jest uargumentowane wynikiem analizy materiałów dowodowych - m.in. nagrania z kamer, protokołów i listy obecności posłów. Dochodznie będzie toczyć się w sprawie tzw. poświadczenia nieprawdy w dokumencie. To przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat pięciu.
Głosowanie na cztery ręce. Prokuratura wszczęła śledztwo
2016-05-31
15:50
W prokuraturze rozpoczęło się śledztwo w sprawie tzw. "głosowania na cztery ręce". Sprawa dotyczy byłej już posłanki Kukiz'15, Małgorzaty Zwiercan, i Kornela Morawieckiego. Informację podało radio RMF FM, które ustaliło także, że nie będzie śledztwa wobec marszałka Sejmu - Marka Kuchcińskiego. Zakończył on wówczas obrady, nie przyjmując wniosku o powtórzenie głosowania.