Dzisiaj w samo południe w Sejmie ma zostać złożony wniosek o postawienie prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Pośród ośmiu zarzutów znalazły się między innymi dotyczące premii dla prezesa Banku oraz skupu obligacji w 2020 roku. Nie wiadomo, czy postępowanie może zatrzymać zapowiedziany właśnie list prezesa do premiera Donalda Tuska. Zdaniem Glapińskiego to inicjatywa, która może przyczynić się do zakończenia sporu. Jednak poseł Tomasz Trela z Lewicy odradza szefowi rządu takie spotkanie. - Może prosić o spotkanie i wysyłać listy, może się uskarżać i mówić o tym jak to nie spadnie pozycja Polski. Prawda jest jednak inna. Pozycja Polski spadała bo Adam Glapiński wykonywał polecenia Jarosława Kaczyńskiego – twierdzi wiceszef sejmowej komisji finansów.
Innego zdania jest Sebastian Kaleta. Posła Suwerennej Polski zapytaliśmy, czy ewentualny list będzie oznaczał ugięcie się po presją nowej koalicji i wywieszenie w NBP białej flagi. - Prezes jest współodpowiedzialny za stabilność polskiej waluty. I kiedy szalone ruchy Tuska obniżają jej wartość, to Glapiński nie może patrzeć tylko na siebie, ale właśnie na los złotego. Taka postawa, zachęcająca premiera, by wycofał się z głupiej decyzji jest na korzyść naszej waluty. I właśnie w tych kategoriach rozumuje prezes NBP – mówi nam były minister sprawiedliwości. Sam Glapiński w przywoływanym już wywiadzie ocenił, że niektóre stawiane mu zarzuty są idiotyczne i podkreślił, że ulegały wielokrotnym zmianom.